W 70 dni dookoła USA i Kanady
Edyta, Andrzej i ich mały synek wybrali się na przejażdżkę po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W ciągu 70 dni podróży mieli okazję skorzystać z couchsurfingu, odwiedzić parki narodowe czy też amerykańskie, znane miasta. Z nami dzielą się cennymi wskazówkami i spostrzeżeniami, a także przedstawiają realia tych krajów.
Couchsurfing jest organizacją skupiającą podróżników z całego świata, powstałą kilka lat temu w Stanach i cały czas dynamicznie się rozwijającą. Idea tego przedsięwzięcia opiera się na bezpłatnym udostępnianiu noclegu podróżującym osobom. Dzięki temu możemy nawiązać ciekawe znajomości, poznać życie mieszkańców większości państw świata, a przy okazji sporo zaoszczędzić.
Tak to wszystko wygląda w teorii. A co z praktyką? My postanowiliśmy w 2010 roku objechać dookoła USA i Kanadę, korzystając z usług couchsurfingu. Naszą wyprawę podzielić można na dwie odrębne części: autobusową i samochodową. W trakcie jej trwania zwiedziliśmy najważniejsze miasta północnego-wschodu USA i południowego-wschodu Kanady oraz zachodnie tereny wspomnianych krajów.
Przygodę z Ameryką rozpoczęliśmy w Nowym Jorku, dokąd przylecieliśmy bezpośrednim samolotem z Rzeszowa. Przez kilkanaście dni miasto stało się naszą bazą wypadową. Korzystając z promocyjnych biletów autobusowych firmy „Megabus”, zwiedziliśmy kolejno: Waszyngton, Filadelfię i Boston. Następnie, przemieszczając się w kierunku Kanady, poznaliśmy Atlantic City, Niagara Falls, Toronto, Montreal i Chicago.
Na szczególną uwagę zasługuje Waszyngton. Warto poświęcić kilka dni na zapoznanie się z jego największymi atrakcjami, zwłaszcza że większość jest bezpłatna, a w dodatku samo miasto jest ładne, zadbane i przyjazne turystom.
Bezpłatne są również najważniejsze muzea Filadelfii. W Nowym Jorku na uwagę zasługują Muzeum Przyrodnicze, Metropolitan Muzeum, Muzeum Amerykańskich Indian, zoo, ogród botaniczny, rejs na Staten Island. To wszystko dostępne jest bez opłat (część jedynie w określone dni tygodnia) lub za kwotę, którą sami chcemy zapłacić (jeśli w cenniku dostrzeżemy określenie „donation”).
Znacznie gorzej pod tym względem jest w Kanadzie oraz w miastach zachodniego wybrzeża od San Diego po Vancouver.
Jak to z noclegami było
Znalezienie noclegu przez couchsurfing w Waszyngtonie okazało się trudne, ale w końcu zakończyło się powodzeniem. Na kilkadziesiąt wysłanych maili otrzymaliśmy potwierdzenie od jednej osoby. Podobnie było w trakcie całej wyprawy, jednak na szczęście w większości przypadków udawało nam się znaleźć kogoś, kto chciał nas przyjąć.
Najtrudniej szuka się noclegu w miejscach popularnych, obleganych przez turystów, dlatego warto zastanowić się nad noclegiem w sąsiednich, mniej turystycznych miejscowościach. Korzystając z couchsurfingu poznaliśmy wiele osób w Waszyngtonie, Toronto, Montrealu, Denver, Oceanside w Kalifornii, Orange pod Los Angeles, Seattle, Richmond pod Vancouver i w Rapid City w Południowej Dakocie. Z większością tych osób utrzymujemy stały kontakt.
Podróżując po tak rozległych krajach nie zawsze mogliśmy liczyć na znalezienie darmowej kanapy – wtedy korzystaliśmy z kempingów w cenie od 18 do 30 dolarów. W Chicago i Nowym Jorku spaliśmy u rodziny. Jedynie w Las Vegas nocowaliśmy w motelu – ze względu na liczne kasyna jest tam imponująca liczba miejsc noclegowych, a ceny należą do najniższych w całych Stanach. Żywność kupowaliśmy w polskich sklepach w Nowym Jorku i Chicago – takie sklepy znajdują się zresztą w większości dużych miast USA i Kanady – oraz w dużych sieciach handlowych, wyrabiając w każdej z nich karty stałego klienta. Warto, bo ceny promocyjne w marketach nie odbiegają znacznie od typowych cen w Polsce.
Komentarze: Bądź pierwsza/y