W konkursie Travelery wydawnictwo National Geographic ogłasza po pięć nominacji w każdej z kategorii. Nas interesują trzy z nich: Blog travelerowca, Podróżnicza książka roku i Podróż roku. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy kilka słów o tych nominacjach. Dziś: blogi podróżnicze.

Nie wiem niestety jak wygląda przebieg nominacji, ale o ich efekcie można powiedzieć jedno: jest ciekawy. Nominowane blogi, wszystkie razem i każdy z osobna, pokazują, że blogi podróżnicze nie muszą oscylować wokół schematu dojechałem – zobaczyłem – sfotografowałem, rozwiniętego o wyznania jak wspaniałe/trudne jest życie podróżnika, pozdrowień dla mamy i garści informacji praktyczno- historycznych, które nie tak trudno w sieci znaleźć.

Jasne, blogi prowadzone są w dużej mierze dla rodziny i znajomych. Nominacje do Travelera po prostu pokazują jak inaczej da radę wykorzystać potencjał tej formy publikacji. Warto rzucić okiem. Zwłaszcza, że – uwaga, będziemy się chwalić!!! – trzy z nominacji dotyczą podróżniczych blogów znanych z peronu czwartego.

Traveler 2011 - Żywcem w Afryce

Po góralsku w Afryce. (Fot. zywcemwafryce.wordpress.com)

Cłowiek to mo we łbie tak ułozone, ze zanim co łobocy, pozno i przezyje to sie mu maniom  ło tym rózne łobrozki i wyobrazynio. Tako tyz było z górolami co mieli do Afryki jechaj. Co uni Se to nie umyślili! Ze bydom z murzynami pod powoły tańcowaj, ze bydom się łozdóbkami wymieniaj, ze Afrykę Wschodnią zawojujom.

W gorsetach, jaklach, brucikach i kierpcach pojechali poznawać Czarny Ląd. Siódemka młodych górali z Żywiecczyzny przygotowywała się do wyjazdu przez rok, nie tylko w kwestii logistycznej, ale i kulturowej. Wymyślili sobie bowiem, że pokażą Afrykanom co nieco polskiego, góralskiego folkloru. Mieli chodzić w góralskich strojach, śpiewać i tańczyć, uczyć rękodzieła, a także oglądać, słuchać i uczyć się. O tym wszystkim opowiadają w żywieckiej gwarze, w której piszą blog:

Cały rok trwały wyjazdowe przygotowania, bo choć duszę góralską te Wałachy posiadały, to w sztuce ludowej nie całkiem się orientowały. Jeden zrobił sobie prawdziwy pas góralski, jedni uczyli się śpiewać”, „dwie takie jedne” uczyły się grania na skrzypcach, jedna grania na flecie i okarynie, wszystkie robienia kwiatów z krepiny, prawie wszyscy tańca, a niektórzy godki górolskiej.

Pomysł narodził się w głowach Anny i Mateusza Stokłosa podczas ich podróży do Tajlandii, gdzie w odwiedzonych wioskach zamiast autentyczności spotykali swoisty rodzaj przedstawienia. Wyjazd do Afryki miał być zatem czymś więcej niż podróżą: wymianą między dwoma żywymi kulturami, pewnego rodzaju eksperymentem społecznym. Nawiązali więc kontakt z ludźmi, którzy mogli pomóc ją zapewnić m.in. z liderem młodzieżowym Masajów , nauczycielami, przewodnikami górskimi. Co z tych szalonych sztubackich pomysłów wyszło? Niezmiernie ciekawe rzeczy. Afryki nie zawojowali, to Afryka zawojowała ich.

Piotr Strzeżysz o poranku

Wesołe poranki Piotra Strzeżysza. (Fot. onthebike.pl)

Piotr Strzeżysz jedzie na rowerze przez cały świat. Od lat po kawałku. Bo musi i tyle. Wprawdzie czasem wspomina o tym co będzie jak tylko się ustatkuję, przestanę nocować w rowach i wymieniać puszki na hamburgery, ale jesteśmy pewni, że wariatem pozostanie na zawsze. Świrem na 73%, jak zostało kiedyś tam ustalone.

Ostatnia podróż przez Kordyliery już się zakończyła – wcześniej niż zakładał plan. Dlaczego? Poczytajcie. W sumie nie wiem czy lepiej zacząć od ostatniego, czy pierwszego wpisu. Trudno się nie wciągnąć.

Piotr w swoim blogu właściwie nie pisze o podróży, tylko o życiu. Do podróży zdążył w życiu nabrać dystansu, a przy okazji do siebie również. Więc: o życiu przez podróż. Dlatego o sprawunkach w mieście będzie dwa słowa, o ludziach i rozmowach dwa akapity. Jest o zachwytach i wątpliwościach, i o placku śliwkowym, wszystko niepowtarzalnym stylem Piotra – bezpośrednim, o tempie biegnących myśli.

Nie liczcie na przewodnik, liczcie na to, że poruszy. I na zdjęcie z wesołego poranka po na końcu każdego wpisu.

Polecamy też krótki wywiad na peronie – Piotr Strzeżysz: Gdyby nie rower, zostałbym ptakiem

Rodzina bez granic - Traveler 2011

Mila i Hania podbijają Meksyk. (Fot. Thomas Alboth)

Tej ekipy z pewnością nie trzeba Wam przedstawiać, śledzimy ich losy wystarczająco długo. Czy ktoś jeszcze nie wie co się robi, gdy pierwsze dziecko skończy pół roku? Taaaak, spełnia się marzenia i jedzie w podróż wokół Morza Czarnego całą rodziną.

A gdy drugie dziecko skończy pół roku? O, wtedy to już się jedzie z dwójką brzdąców w trasę pomiędzy dwoma oceanami – od Meksyku do Panamy. Jak to zrobić Ania Alboth opisuje, a Thomas Alboth ilustruje fotografiami.

Chociaż nie zawsze jest sielankowo – na meksykańskie powitanie składały się: jet lag, choroba Mili, huragan i kupowanie auta – to wcale nie zamierzają przestać pokazywać, że kiedy pojawia się dziecko, świat się nie kończy. Dlatego trzymamy za nich kciuki, my i coraz więcej ludzi z całego świata (blog prowadzą po angielsku).

Jak piszą: Zupełnie nagle zdaliśmy sobie sprawę, że musieliśmy przez przypadek i nieplanowanie wypełnić jakąś lukę, której ludziom brakowało: to połączenie życia młodego, zaangażowanego podróżnika z odpowiedzialnym, ale ciekawym świata rodzicem. Bo my wierzymy, że chcieć to móc. I że dziecko tylko poszerza życie, nie ogranicza. Tak samo jak podróżowanie!

Traveler 2011 - Filipinos

Ania i Krzych jeszcze nad polskim morzem. (Fot. filipinos.pl)

Przeprowadzka do Azji długo była marzeniem, a gdy wreszcie nastąpiła… okazało się, że jest trochę mniej pięknie niż zakładał plan. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Ale od początku.

Anię Błażejewską znacie, bo od czasu do czasu przysyła nam swoje fantastyczne zdjęcia. Od kilku lat zajmuje się fotografią podróżniczą, a od jakiegoś czasu pisze – jak jej idą obie te rzeczy możecie sprawdzić na blogu Orientacyjnie. Krzych też prowadził bloga, ale o handlu elektronicznym. I jemu właśnie trafiła się okazja zmienić miejsce pracy, nie zmieniając firmy – w dodatku w wymarzonej Azji.

Zaczęli pisać blog dla znajomych, którzy zostali w Polsce, aby nieco sprawniej się komunikować. Miało być więc o codzienności i o odkrywaniu filipińskiej kultury. Jednak życie w Manili okazało się trudniejsze, mniej 'azjatyckie' i fascynujące niż się spodziewali. Blog zdecydowanie ewoluował w kierunku opisywania relacji z weekendowych ucieczek z miasta. A ostatnio pojawił się także cykl Powiedział mi ekspata, czyli wywiady z ludźmi, którzy znalezli się w podobnej sytuacji co Ania i Krzych. W ten sposób starają opowiedzieć trochę innym o tym, jak uniknąć ich błędów i jak sobie poradzić na zbyt obcej obczyźnie.

Nie brakuje jednak ciekawych podróżniczych wpisów. Blog jest bardzo przejrzysty i z dużą ilością informacji praktycznych. Wszystko, jak przystało na fotografa, zilustrowane dobrymi zdjęciami.

Travelery 2011 - ks. Kazimierz Sowa

Polscy kapelani wojskowi w Afganistanie. (Fot. religia.tv / Blogiem dookoła świata)

Autor bloga interesuje się podróżami i polityką. Blog wystartował pół roku temu, więc póki co wpisów jest niewiele, jedynie 28. Co w nim przyciąga? Świetny język, celne uwagi, rzeczowe oceny – czyta się świetnie.

I niebanalne tematy. Ksiądz Kazimierz Sowa dzieli się opowieściami i przemyśleniami ze swoich zawodowych i prywatnych wyjazdów. To perspektywa inna niż ta, która ma większość z nas, zwłaszcza że w niektóre miejsca nie mamy po prostu dostępu.

Autor sporo uwagi poświęca Syberii i Afganistanowi, i jednocześnie są to chyba najciekawsze tematy. Mnie się podoba taka swoista równowaga i naturalność w tych opowieściach: na przykład w opis lotu do Afganistanu jest wplecione kilka słów o polityce, ciekawa historyczna wzmianka, opis śmigłowca Chinook i kondycji miasta. Jest naprawdę inaczej. Zajrzycie koniecznie.

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: 6

Michal Jasienski 1 lutego 2012 o 9:56

G Ł O S U J E M Y !!!!
Strzeżysz, Wilk, Grankowski i Tchórzewski, Surdel, Starnawski, Nowak!!!

Odpowiedz

Jagoda Pietrzak 1 lutego 2012 o 11:04

Michal agitację zaczniesz po kolejnym artykule o reszcie nominacji ;)

Odpowiedz

Michal Jasienski 1 lutego 2012 o 11:07

:)

Odpowiedz

Anna Alboth 1 lutego 2012 o 22:14

Jedna rzecz tylko mi sie srednio podoba w tym glosowaniu, kazdy moze wyslac nieskonczona ilosc smsow na swojego faworyta. Czyli nie ilosc fanow sie liczy, a ilosc doladowan.. Szkoda! ;)

Odpowiedz

Ajka 12 lutego 2012 o 10:18

Rodzina bez granic – uwielbiam i podziwiam już od dawna :) Pięknie łamią stereotypy

Odpowiedz

Traveleum 31 października 2012 o 10:48

ciekawa inicjatywa, pozdrawiam i zapraszam na mojego fotobloga: traveleum.wordpress.com :-)

Odpowiedz