Dużo ostatnio mówi się o strachu. Nie odbieram ludziom prawa do bania się. Każdy ma prawo bać się o swoją rodzinę, o swoich przyjaciół, o swój dom, o swoją pracę, o swój poziom życia i o swoje życie wreszcie. Bez strachu nie ma odwagi.

Tak samo, jak mają prawo bać się ci, którzy przez ostatnie cztery lata uciekają z Syrii. I mają prawo bać się coraz bardziej – nie tylko dlatego, że wojna w ich kraju się zaostrza, ale również dlatego, że tam, dokąd próbują uciec, wcale nie są mile widziani.

Ale w całej tej toczącej się od kilku dni dyskusji zastanawiają mnie dwie rzeczy.

Iracki Kurdystan - obóz uchodźców

Obóz uchodźców w irackim Kurdystanie. (Fot. Jakub Rybicki)

Jedna to to, jak warunkowa jest nasza pomoc. Uchodźcy muszą dobrze wyglądać (zapłakane oczy, smutne twarze, potargane włosy, grube kołdry narzucone na cienkie ubrania, bo przecież jest zimno – są jak najbardziej w cenie). Mają budzić nasze współczucie. Tak żeby chciało nam się im pomóc. Nie widzimy w nich pojedynczych ludzi, tylko masę i najlepiej, żeby ta masa wyciągała ręce w proszącym geście. I jeszcze po sobie sprzątała, abyśmy mieli pewność, że nie przyjmujemy do siebie jakichś zacofanych obiboków, którzy nie wiedzą, gdzie wrzuca się plastikową butelkę, a gdzie papier. I nie ma znaczenia, że pewnie, jak już przekroczyłeś syryjską granicę, przepłynąłeś morze, przeszedłeś do Węgier starymi torami tak, żeby wyminąć budowany mur i zasieki z drutu kolczastego – to, kiedy po kilku dniach koczowania na dworcu, podstawiają ci autokar do Austrii biegniesz do niego ile sił w nogach, żeby mieć pewność, że nie ominie cię przepustka do świata, gdzie ktoś cię wreszcie chce. I, że wtedy zostawia się po sobie śmieci, co dla niektórych jest dowodem na niechlujstwo: niech przyjeżdżają, kiedy już nauczą się po sobie sprzątać. Bo skoro nie sprzątają to nie szanują naszych wartości.

To mnożenie warunków pomocy (czyści, grzeczni, nieszczęśliwi, tylko na czas wojny) jest po prostu paskudne. Czy tonącego też egzaminujemy z zasad dobrego wychowania zanim rzucimy mu koło ratunkowe?

Młodzi uchodźcy w obozie dla uchodźców

Myślicie, że powinniśmy bać się tych dzieciaków? (Fot. Jakub Rybicki)

A druga rzecz dotyczy naszych wartości i tego, jak łatwo przychodzi nam zmienić zdanie. Moje pokolenie to pokolenie dobrobytu. Nigdy nie było zagrożone, nigdy nie musiało o nic walczyć, nigdy nie musiało sprawdzić się w warunkach ekstremalnych (i nie chodzi tu o skok na bungee czy o nocowanie w puszczy, a o sprawdzian z człowieczeństwa). Jesteśmy dobrzy, tolerancyjni, inteligentni, pracowici, i tylko czasem trochę rozczarowani rzeczywistością wokół nas. Ale kiedy się boimy, potrafimy nakręcić się każdą złą informacją – jakbyśmy nie mieli własnego rozeznania w tym, co należy robić, kiedy ktoś woła pomoc.

Ludzie wykształceni, podróżujący (i podczas tych podróży, często korzystający z dobroci i gościnności innych), otwarci, po najlepszych szkołach, z zamożnych rodzin (i sami zamożni) piszą, że wczoraj jeszcze współczuli, a dziś się boją. FB zapełnia się historiami o gwałtach, rozbojach, pobiciach – na każdą historię o Syryjczyku zostaje przytoczona taka sama o Polaku, który zgwałcił i pobił w Polsce albo na emigracji (i to na emigracji zarobkowej, a nie na uchodźctwie). Tej licytacji nikt nie wygra. Ale budowanie obrazu świata tylko z negatywnych newsów nikomu nie wyjdzie na dobre – szybko okaże się, że jednym rozwiązaniem jest zabarykadowanie się we własnym mieszkaniu i nie wpuszczanie nawet sąsiada.

Obóz syryjskich uchodźców w irackim Kurdystanie – galeria zdjęć

I z ręką na sercu – czy nikt z was nigdy nie wściekł się stojąc w korku w upalny dzień? Nie zatrąbił na zbyt powolnego kierowcę („to na pewno kobieta”– sama tak czasem mówię), nie pokazał fucka i nie zaklął pod nosem? Czy nikogo nie zalewała krew, kiedy stał w kolejce w supermarkecie a kasjerka nie potrafiła nabić kodu, potem skończyła jej się rolka, a na koniec płacącemu zablokowała się karta? Sami mamy emocje na wierzchu z o wiele bardziej błahych powodów niż długa podróż przez morze, próby przedostania się prze granice, wściekłe twarze policjantów wymachujących pałkami i wspomnienia domu, który leży w gruzach.

Takie incydenty, jak obrzucanie autokaru butelkami i gównem są karygodne. I budzą zrozumiały strach. Ale nie powinny nam odbierać rozumu. Nie można oceniać całej grupy uchodźców na podstawie zachowania dziesięciu, pięćdziesięciu a może nawet i setki chłopaków, którzy zdemolowali autokar. To tak, jakby inne narody opisywały Polaków na podstawie zachowania kiboli na meczu piłkarskim.

Ci, którzy ten autokar zniszczyli, i wszyscy ci, którzy dopuszczają się czynów niezgodnych z prawem powinni zostać ukarani (w sądzie). A my spróbujmy zrozumieć skąd ta agresja się bierze. Bo nasza agresja – na razie tylko słowna (przecież uchodźców w Polsce nie za wielu), ale na Węgrzech już konkretna w postaci młodych byczków straszących koczujących na dworcu Keleti – bierze się najpewniej ze strachu. Dokładnie tak samo jak agresja uchodźców.

Uchodźcy - syryjskie kobiety

Syryjskie kobiety w obozie dla uchodźców. (Fot. Jakub Rybicki)

Ja też się boję. Boję się głupoty, boję się fanatyzmu, boję się ludzi, którzy ślepo podążają za tym, co mówią przywódcy. Boję się terrorystów (dla mnie terroryzm to nie rasa, ani nie religia ale stan umysłu). Boję się wojny. Ale strach nie usprawiedliwia (nikogo). I nie jest powodem do odrzucenia wartości, o których mówimy, gdy czujemy się spokojni albo, gdy żądamy czegoś dla siebie. Solidarność, dobroć, godność, wolność, rozwój. Humanizm.

Jeśli wierzymy w solidarność, w humanizm i w dobroć to właśnie oblewamy egzamin.
Odwaga to zachowywanie się przyzwoicie pomimo strachu. A przyzwoitość to nic więcej, jak widzenie w innym człowieka takiego, jak my sami. I pomaganie mu, kiedy woła o pomoc. Co on z tym zrobi to już jego sprawa. Jest wolny, a pomoc nie może go zniewalać. Jedyne, co mogę zrobić w całej tej sytuacji, jedyne na co mam wpływ – to wymagać od siebie tego, żeby zachowywać się jak człowiek.

PS. A jeśli nie przekonuje was odwołanie się do humanizmu, który jako Europa święcie wyznajemy, to może pomoże argument cyniczny. Jeśli my im okażemy dobroć, jeśli o nich zadbamy, jeśli prawdziwie ich zasymilujemy, jeśli nauczymy ich dzieci naszych języków a rodzicom tych dzieci zapewnimy pracę i bezpieczeństwo, to może – kiedy już wreszcie skończy się wojna i wrócą do siebie – może wtedy nie dołączą do dżihadystów właśnie dlatego, że będą wiedzieć lepiej od nich jacy jesteśmy: my, Europejczycy. I, że nie będą się bać nas ani naszej religii.

Kasia Boni

Z wyjazdów przywozi smaki i notesy pełne przepisów. A potem próbuje te smaki odtworzyć, żeby choć na chwilę wrócić do wspaniałej Azji (i nie tylko tam). Pisze o tym na blogu Smak Podróży

Komentarze: 9

swiadomy 12 września 2015 o 12:18

„jeśli prawdziwie ich zasymilujemy”

ich sie nie da zasymilować, oni tego nie chcą.

„Myślicie, że powinniśmy bać się tych dzieciaków?”

Tak. Za 10 lat te dziewczynki będą rodzić dziecko rok po roku. Ci chłopcy będą walczyć o „swoje prawa” i „wolność religijną”. Powstaną kolejne meczety, powstaną strefy sharia, białe kobiety będą musiały nosić długie spódnice a za x lat – zakrywać głowę.
Ja chcę żyć w białej chrześcijańsko-ateistycznej Europie. Nie podoba mi sie to co widzę w Londynie, w Wiedniu, w Sztokholmie czy w Danii, gdzie islamiści przejmują władzę w miastach (większość w radzie miasta) i szykują się do demokratycznego przejęcia władzy nad krajem (już mają swoją partię).

Niech migrują do krajów muzułmańskich, tylko dziwna rzecz – kraje muzułmańskie ich nie chcą! braci w wierze nie chcą? Więc to jednak nie chodzi o ucieczkę przed wojną, a o zasiłki i islamizację Europy.

Odpowiedz

swiadomy 12 września 2015 o 12:45

” Solidarność, dobroć, godność, wolność, rozwój. Humanizm.”

Oni wyznają inne wartości, ale doskonale zdają sobie sprawę z europejskiej mentalności i bezczelnie ją wykorzystują, tak jak demokrację. Pomówmy o wolności i godności za 10 lat. O wolności białych ludzi i katolików.
Jeśli chcemy żeby w Europie te wartości były ważne, nie możemy wpuszczać tu tak skrajnie odmiennej kultury. Wysłać paczki z jedzeniem, tyle. Z tym że oni te paczki wyrzucają ze względu na czerwony krzyż.

Media celują w emocje ludzi pokazując dzieci i kobiety, ale większość tych „uciekinierów” to mężczyźni w sile wieku (75% ponoć). Świadkowie na granicy Serbia-Węgry mówią, że to głównie mężczyźni. Wielu z tych ludzi nie posiada dokumentów (kto normalny ucieka bez dowodu/paszportu?).

„Ci, którzy ten autokar zniszczyli, i wszyscy ci, którzy dopuszczają się czynów niezgodnych z prawem powinni zostać ukarani (w sądzie).”

Nie.. prosta rzecz, złamanie prawa = deportacja. Sądy są dla obywateli i ludzi legalnie przebywających na terenie kraju.
Albo sie dostosowują do panującego prawa albo nie. Są w GOŚCIACH! A przecież ci ludzie mają pretensje i roszczeniową postawę.

Jasne, że wśród uchodźców, a właściwie wśród nielegalnych emigrantów (jeśli idą tu z Serbii czy Grecji, to znaczy że przed wojną nie uciekają) są też tzw. normalni ludzie, którzy szukają dobrego miejsca do życia i chcą pracować, ale sorry, ważniejsze jest bezpieczeństwo i przyszłość Europy.

Ale tak na pociechę: ci emigranci którzy trafią do Polski może szybko nawieją do Niemiec czy Szwecji, miejmy więc nadzieję, że nic się nie zmieni w kwestii Schengen :)

Odpowiedz

Marcin S. Sadurski 13 września 2015 o 2:42

Co do incydentu z autokarem, to zdaje się – lipa:
http://natemat.pl/154443,polski-bloger-napisal-o-ataku-imigrantow-na-granicy-wloch-i-austrii-gw-historie-wyssal-z-palca

A co do pozostałych wynurzeń kol. swiadomego, to odnoszę wrażenie, że histeryzuje.
W Uni Europejskiej mieszka obecnie 500 mln ludzi. Pięćset!. Więc jak ta fala uchodźców może mieć jakiekolwiek większe znaczenie?
I jeszcze jedno – w Szwecji i Danii dawno już nie byłem, ale w Londyn zdarza mi odwiedzać. A dwa lata temu byłem w Wiedniu. Jakoś nie wydaje mi się, żeby te miasta były zdominowane przez islamistów.

Odpowiedz

mad 13 września 2015 o 9:39

@swiadomy piszesz: albo dostosowują się do prawa, albo nie. A kto to prawo egzekwuje? Widziałam blokowanie ulic w Paryżu przez modlących się muzułmanów – takie coś we Francji jest niezgodne z prawem. I dalej stoi kordonek policji i nic nie robi! To jak oni się mają dostosować do jakiegokolwiek prawa, skoro ono nie jest egzekwowane przez lokalne władze? Ja Wam powiem co nas zabija. Nie islam i nie muzułmanie, tylko ta wspaniała poprawność polityczna i laicyzm. Nadejście muzułmanów i ich panoszenie się to tylko konsekwencja naszych wcześniejszych, 'europejskich' postaw. Teraz nagle wszyscy czują się chrześcijanami, tak? A wcześniej ilu z was mówiło, że każda religia to ciemnogród? Teraz nagle wszyscy mówią o asymilacji, dostosowywaniu się do prawa… Odtrąciliśmy własną religię i tradycję, przestaliśmy traktować rodzinę jako najwyższą wartość, myśląc jeszcze czas na dzieci, jeszcze czas. A teraz płaczemy, że tamci się rozmnażają na potęgę? I co im powiemy? Przestańcie, miejcie mniej dzieci, bo my za wami nie nadążamy? Prawda jest taka, że budzimy się z ręką w nocniku. I nasza histeria nic tu nie pomoże. Podziękujmy Francji, za francuską rewolucję, mordowanie i wtrącanie do więzień księży i laicyzację, która rozszerzyła się na całą Europę. Podziękujmy też Niemcom, którzy zwyczajnie łamią prawo, sprowadzając tych ludzi bez dokumentów, pokazując ponownie, że jako najbogatszy kraj Europy mogą sobie robić po prostu co chcą.

Odpowiedz

Marcin S. Sadurski 13 września 2015 o 10:06

Bardzo przepraszam, ale to jest jakaś bełkotliwa religiancka propaganda. Nie bądźcie bardziej katoliccy od papieża.
Z mojej strony EOT.

Odpowiedz

s 14 września 2015 o 19:03

Nie trzeba być bardziej świetym od papieża, żeby uważać, iż europejskie sądy stosujące prawo szariatu z uwagę na większość muzułmanów w danej jednostce terytorialnej (coś co ma miejsce np. w UK) jest pewnym naruszaniem naszych tradycji, również nie trzeba być świętszym od papieża, żeby widziec, że może nie Londyn, ale już np. Bradford jest zdominowany lub niemal zdominowany przez (głównie) pakistańskich muzułmanów, zaś np w Niemczech powstawały samozwańcze milicje kontrulujące ulice w muzułmańskich dzielnicach. Nie trzeba być gorliwym katolikiem, czy nawet w ogóle katolikiem, żeby uważać, że ucieczki syryjskich uchodźców czy emigrantów z Polski do Niemiec, bez słowa wyjaśnienia czy podzięki za daną gościnę, prace, dom i pieniądze nie jest w porządku, niezależnie od wyznawanej religii.

Oczywiście ludzie przesadzają, panikują i histeryzują, a niechęć która w ciągu ostatnich tygodni narodziła się w naszym narodzie do islamu mnie osobiście brzydzi. Ale nie dajmy się zwieść mass mediom i samym emigrantom, którzy porzucają swój dom, rodziny, kobiety i dzieci i przyjeżdzają do Niemiec (koniecznie do Niemiec) by pracować.

Odpowiedz

Bolo 17 września 2015 o 9:33

Te, panie Sadurski, jedź pan w taki mrazie do Szwecji, jest parę rejonów gdzie przy zdrowych zmysłach lepiej sie nie zapuszczać.

Odpowiedz

Paul 17 września 2015 o 11:21

Trzeba im pomóc w mądry sposób. Skoro są to uchodźcy, więc nie będzie problemu i przyjmą każdą pomoc. Sprawa jest więc nie tak skomplikowana jak się wydaje.
Wystarczy stworzyć kilka miasteczek kontenerowych i przekazać je uchodźcom, podział oczywiście sprawiedliwy, rodzina bierze cały a pojedyncze osobniki dzielą je z innymi. Gdzieś tam w środku zrobić przedszkole lub małą szkołę. Każdemu dać socjal, rodzina 2500, pojedyncze osobniki 1250, oczywiście w tym samym momencie zostaje uruchomiona machina. Socjal dostaje każdy kto podejmuje pracę daną przez państwo, kopanie dołów, albo kopanie czegoś większego, odśnieżanie i inne proste prace dla kobiet i mężczyzn, nie ma pracy nie ma pieniędzy. Cały ten socjal mnożyć także przez współczynnik efektywności nauki języka polskiego i polskiej kultury. Żadnych dodatków na dzieci. Każdy także sam odprowadza opłaty za wodę, prąd i gaz. Odbieranie dzieci jeżeli to konieczne. Kto nie chce pomocy nie otrzymuje jej.
Kilka poprawek i po problemie. Łamanie prawa = więzienie albo deportacja.

Odpowiedz

Robb 26 listopada 2015 o 14:10

Świetny tekst.
Strach to zawsze najgorszy doradca, a tak łatwo dziś o niego :/

R

Odpowiedz