Wyprawa na dziesięć tysięcy kilometrów starym samochodem jest nie tylko fantastyczną przygodą, wymaga wielu przygotowań i niesie wiele obaw. Stare samochody mają swoje humory, niezwykłe zachowanie, skrzypiące kanapy i inne charakterystyczne dla nich „dolegliwości”.

Dla nas pierwsze dwa tysiące kilometrów okazało się zaznajamianiem z naszym mercedesem, tym jak się go prowadzi ale również próbą wytrzymałości dla naszych organizmów, które w pewnym momencie straciły poczucie, kiedy jest noc a kiedy dzień.

I tak z każdym kolejnym kilometrem poznaliśmy każde skrzypienie w zawieszeniu samochodu, nauczyliśmy się jak radzić sobie z pewnymi luzami na kierownicy, które wymagają ciągłego kontrolowania samochodu podczas drogi, ze śmiechem przyzwyczailiśmy się do tego, że na każdej górce samochód traci szybko prędkość.

Jednak wolność jaką daje poruszenie się własnym samochodem, możliwość zboczenia z drogi, żeby odwiedzić na Chorwacji nigdy nie widzianą ciocię, albo podjechaniem kolejną dalszą ale piaszczystą plażę wynagradza wszelkie niewygody, objechanie fajnego jeziora itd.

Jesteśmy już na półmetku naszej trasy, samochód dotąd nas nie zawiódł. Poniżej kilka pocztówek z naszej podróży.

Dokąd można dotrzeć mercedesem

Już pierwszego dnia podróży odwiedziliśmy nigdy nie widzianą przez Marcina ciocię, kustosza na zamku w Valpowo w Chorwacji. Nasza wizyta połączona ze zwiedzaniem pięknego zamku zakończyła się zjedzeniem wielgaśnej pizzy.

Po dotarciu do Kapadocji mieliśmy możliwość dojeżdżania do dowolnej doliny jaką zechcieliśmy obejrzeć, bez potrzeby czekania na autobus lub szukania taksówki. A w dolinach Kapadocji można naprawdę się zagubić na cały dzień. Dla niektórych napotkanych turystów, przygotowana trasa stanowiła ciekawe wyzwanie. A my spotkaliśmy żółwie;)

Piaszczyste plaże

Z Kapadocji pojechaliśmy w okolice Adany do miejscowości nad morzem – Yumurtalik. Mimo że planowaliśmy nocować na campingu, znaleźliśmy przytulny pensjonat w mieście. Samo miasto nie ma może wiele do zaoferowania, ale na pewno można w nim wypocząć.

Loty balonem w Kapadocji w Turcji

Balony nad Kapadocją. (Fot. Zofia Smoła)

Posiadanie własnego transportu ułatwiło też nam dostanie się na przyjemną piaszczystą plaże poza miastem… zaraz obok campingu. Dzięki tym chwilą nad morzem, teraz możemy pochwalić się pewną opalenizną i najedliśmy się fantastycznych melonów oraz arbuzów.

Na wschodzie Turcji herbata jest za darmo

Po opuszczeniu plaż Morza Śródziemnego udaliśmy się do wschodniej części Turcji do Kurdystanu. Tutaj potwierdziła się zasada o wszelkich skrótach, przez większość część droga była bardzo ciekawa, prowadziła przez doliny. Później okazała się kiepsko oznaczone oraz nie zbyt dobra. Zatrzymany samochód w ciemnościach okazał się patrolem straży przygranicznej, których oczywiście sprawdził nasze dokumenty oraz bagaże… Ale ostatecznie poprowadził nas prze ciemności do drogi.

Polecamy: Jak zaplanować podróż samochodem z Polski do Iranu

Wieczorem dotarliśmy do miejscowości Kahta, gdzie spaliśmy na campingu w środku miasta. Camping i hotel prowadzone są przez tureckich Kurdów. To oni powiedzieli nam, że w przeciwieństwie do zachodniej, turystycznej Turcji, na wschodzie herbatą częstuje się gości zawsze za darmo. Z samego rana, a właściwie jeszcze w nocy wyruszyliśmy z zorganizowaną wyciecze na wschód słońca na Nemrut Dagi.

Tego samego dnia, przemieszczając się dalej na wschód, w miejscowości tuż przez granicą z Irakiem, spotkaliśmy Kurda, który zaczepił nas na ulicy pytaniem: cy mogę wam w czymś pomóc?”. I mówił naprawdę ładnie i poprawnie po polsku. Właśnie był na chwilę w rodzinnych stronach, ale za kilka miesięcy planuje wrócić do Polski do Łodzi gdzie mieszka i pracuje.

CO dalej?

Obecnie jesteśmy już w Iranie, po drodze zwialiśmy do Iraku. Spotkało nas wiele dobrego, przede wszystkim od spotkanych po drodze ludzi. Niestety mamy za sobą również przykre doświadczenia…

Ale o tym napiszemy następnym razem.

Zosia Smoła i Marcin Ochmian

Odwiedzili już raz Iran, ale ta wizyta im nie wystarczyła. Ich plan powrotu do tego pięknego kraju w 2013 r. zainspirował grupę ich przyjaciół do odbycia podróży naokoło Morza Czarnego starym Mercedesem W 124: do Iranu, Kurdystanu, Turcji i Gruzji. Przygotowania oraz notatki z trasy na Friends in Benz.

Komentarze: (1)

Rafal 31 lipca 2013 o 0:26

jak przeczytalem tytul i krotki opis trasy to bylem pewny ze waszym samochodem byla toyota starlet czyli gwiazdka,moj osobisty wybor na wyprawy samochodem gwarantujacy dojechanie niemal wszedzie:)pozdro chlopaki

Odpowiedz