Niegdyś nazywana Irian Jaya, dziś Papua, zajmuje zachodnią część drugiej co do wielkości wyspy na świecie – leżącej na dalekim zachodnim Pacyfiku Nowej Gwinei. Choć politycznie należy do Indonezji, w praktyce ma więcej wspólnego z sąsiednią Papuą Nową Gwineą.

Melanezyjczycy to tradycyjni mieszkańcy regionu o ciemnej karnacji, szerokich nosach i gęstych, kręconych, czarnych włosach. Przypominają oni bardziej Afrykańczyków, a ich odmienna kultura i obyczaje robią niezapomniane wrażenie na niejednym wprawionym podróżniku.

Dolina Baliem

Jednym z najbardziej autentycznych miejsc, do których udało mi się dotrzeć, jest dolina Baliem położona na południe od głównego miasta wyspy – Jayapura. Brak dróg lądowych łączących dolinę z miastem powoduje, że jedynym sposobem dostania się tam jest czterdziestopięciominutowy lot do głównego miasteczka Wamena. Położone na wysokości 1800 m n.p.m. oferuje podróżnikom iście górski klimat i przepiękne widoki.

Turystyka powoli wykorzystuje wielki potencjał tej części Papui, która została odkryta przez zachodnią cywilizacje dość niedawno, bo w latach trzydziestych XX w. Liczne misje chrześcijańskie i budowa dróg powodują,, że zachodnia cywilizacja wkrada się do tutejszego życia codziennego. Jednakże, im dalej od Wameny i im wyżej w góry, tym bliżej nam do odnalezienia tradycyjnie ubranych tubylców praktykujących swoją niesamowitą kulturę.

Zmumifikowany wódz

W zachodniej części Nowej Gwinei mieszka ponad dwieście pięćdziesiąt plemion. W Dolinie Baliem żyją głównie plemiona Dani, Lani i Yali, a każde plemię posiada odrębny język, ubiór, obyczaje, a nawet rysy twarzy. Większość mieszkańców Papui posługuje się oficjalnym językiem Indonezji – Bahasa Indonesia, chociaż bardzo ceni się znajomość powitań w języku lokalnym. I tak podczas kilkudniowego trekkingu przez dolinę Baliem słowo ‘LA’UK’ czyli ‘Witaj’ wypowiedziałam kilkaset razy, a temu obyczajowi zawsze towarzyszył mocny, szczery uścisk dłoni.

W małych wioskach takich jak Aikima, Sumpaima i Pumo zachowały się mumie wodzów liczące około trzystu lat. Trzyma się je w ciemnościach drewnianych chatek zamieszkiwanych przez mężczyzn. Dominującą chatką w wioseczce plemienia Dani jest właśnie dom mężczyzn. Najokazalszy spośród wszystkich innych domów, zwraca uwagę każdego.

Kobiety i dzieci mieszkają osobno, a mężczyzna odwiedza ich kilka razy w miesiącu. Po urodzeniu dziecka, seks jest tematem tabu przez okres od dwóch do pięciu lat, rzekomo, aby dziecko miało wyłączność na mleko matki.

Kobiety bez palców

Mimo nacisku ze strony misji chrześcijańskich większość tubylców zachowała system poligamii. Mężczyzna może mieć tyle żon na ile jego stać. Zazwyczaj płaci się rodzinie kobiety od czterech do pięciu świń, a zamożność mężczyzny ukazuje właśnie liczba zwierząt i żon w rodzinie.

Co więcej, świnie traktuje się jako członków rodziny i pozwala się im spać na sianku w środku drewnianej chaty.

Po dziś dzień w nielicznych wioskach praktykuje się niezmiernie brutalny obyczaj – obcinania palców kobiecych rąk. Mimo że zakazany, wciąż spotykany jest w dolinie Baliem. Palce amputuje się kobietom, kiedy umiera im ktoś z bliskich np. ojciec, matka bądź mąż. Jest to znak ukazujący wielką stratę i ból w rodzinie. Wielokrotnie podczas trekkingu w dolinie Baliem można było zauważyć, że niektóre kobiety ściskając moje dłonie posiadały jedynie kciuk.

W tej części Papui praktykuje się również ucinanie części ucha, a podczas żałoby kobiety często nakładają sobie na twarze błoto jako rodzaj szacunku i smutku dla zmarłego. Tradycje i obrzędy różnią się pomiędzy plemionami, a misje chrześcijańskie wciąż walczą o całkowity zakaz praktykowania amputacji placów.

Koteki i nokeny

Tradycyjny strój plemion zamieszkujących dolinę Baliem jest bardzo skąpy, a klatka piersiowa jest zawsze odsłonięta. Mężczyźni chodzą praktycznie nago, a to, co ich wyróżnia to oprócz ozdób na głowie, koteka – pochwa na penisa zrobiona z wyhodowanej tykwy, której wielkość i kształt różnią się od wioski do wioski. Ich kształt i wielkość odzwierciedlają status właściciela i przynależność plemienną – każde z plemion nosi nieco inne koteki.

Kobiety noszą spódnice robione z kory drzew bądź liści, a na głowy zarzucają tradycyjnie plecione torby zwane noken. To w nich kobiety często noszą dzieci, świnki oraz warzywa czy owoce zebrane w dżungli. Wielkie objętościowo torby robi się nawet miesiąc, a na targu w Wamena można kupić je za zaledwie kilka dolarów.

Mężczyźni wkładają sobie do nosów kły świń, oraz przystrajają szyje w muszle i naturalne pestki czy pióra bądź skórę zwierząt. Tłuszcz zwierzęcy jest w odległych wioskach wciąż używany jako ochrona przed zimnem, a podczas mrozów skórę świń nakłada się na włosy i ciało dla utrzymania ciepła.

Żyjąc w dżungli

Rodzina to najważniejsza instytucja w dolinie, a przedsiębiorcze dzieci radzą sobie w dżungli same. Prawie każdy chodzi tu z maczetą, a ustrzelone z procy jaszczurki czy ptaki zaraz obiera się i przyrządza na ogniu, po czym zjada.

Bakar batu – czyli z języka Bahasa Indonesia – pieczenie kamieniami – to tradycyjna metoda przygotowywania jedzenia. Do wykopanej dziury kładzie się jedzenie – mięso, ziemniaki i taro. Na to nachodzą liście i rozżarzone kamienie. Jedzenie przyrządzane w ten tradycyjny sposób to metoda kultywowana w Dolinie Baliem od wielu pokoleni.

Jeszcze do niedawna cała dolina Baliem nie miała kontaktu z cywilizacją zachodu. Do dziś jednak ludzie żyją tu bardzo prosto i dla większości Europejczyków dość prymitywnie. Przez kilka dni mojego trekkingu z plecakiem doświadczyłam niesamowitej dobroci ludzi i gościnności. Ściskane na drodze dłonie dawały mi siłę i chęć pójścia jeszcze wyżej, jeszcze dalej. Spanie na sianku w lokalnych domach, brak bieżącej wody czy toalety nie zatrzymywał mnie i wiem, że do tych ludzi i miejsc mogłabym jeszcze kiedyś wrócić.

Karolina Sypniewska-Wida

Bydgoszczanka mieszkająca z rodziną w Australii. Razem z mężem prowadzą firmę Albion House - edukacja za granicą. Odwiedziła ponad 70 krajów wyznając zasadę "kto się waha, traci wiele". Jako pierwsza Europejka zamieszkała na małej wyspie w Papui Nowej Gwinei oraz wspięła się na Everest Base Camp w jeansach i adidasach. Szalone podróże, fotografia, poznawanie innych kultur, języki obce, a obecnie bycie full-time mamą, to jej największe pasje.

Komentarze: (1)

t 5 października 2015 o 19:22

Najlepsze bo goły facet, już innych ubranych tubylców nie można było pokazać albo pokazać go tak żeby nie było mu widać jąder nie? a gdzie cenzura!!! kobiet nago nie pokazujecie oczywiście genitaliów kobiet bez cenzury !!!

Odpowiedz