Z czym musi zmierzyć się kobieta, wyruszając w swoją pierwszą, samotną podróż? Na własną rękę przejechałam niejeden kraj, w tym wiele miesięcy zwiedzałam Azję Południowo-Wschodnią. Moje plany podróżnicze są coraz śmielsze, więc i przygody coraz większe. Ale nie zawsze tak było. Przeglądam zdjęcia z pierwszej wyprawy „solo” do Maroka i śmieję się w duchu na myśl, jak bardzo obawiałam się spełnić to marzenie.

Wizyta w domu u Marokańczyków

W domu Leyli, tradycyjny posilek: kuskus i mietowa herbata. (Fot. Anna Nowotna)

Opowiem Wam o tym, z czym musi zmierzyć się samotna podróżniczka, jak jeździć bezpiecznie i dlaczego marzenia są ważne.

O drogę pytaj tych, którzy wrócili

Sama do Maroka?!!! Zwariowałaś?!! Znajomi pukają się mocno w czoło, gdy mówię, że chcę wspiąć się na czterotysięcznik, najwyższą górę Afryki Zachodniej – Jebel Toubkal albo nocować pod rozgwieżdżonym niebem Sahary. Trzy tygodnie na własną rękę w kraju muzułmańskim, jasnowłosa kobieta, w dodatku sama. Bardzo chcę jechać, ale jednak się waham. Rodzina i przyjaciele nie ułatwiają sprawy: Tam jest niebezpiecznie! Napadną Cię albo okradną! Zabiją!!, kręcą głowami.

Pierwsze z czym być może będziesz musiała się zmierzyć, gdy już postanowisz pojechać sama, to uwagi bliskich czy znajomych, które podcinają skrzydła – nie daj się! Na szczęście dociera do mnie, że nie chodzi o strach – tylko o to, czy mimo jego odczuwania, zrobię to, o czym marzę.

Intensywnie zbieram porady na forach podróżniczych. Nareszcie odpisuje mi kobieta, która wielokrotnie samotnie przemierzała Maroko. W myśl przysłowia chińskiego O drogę pytaj tych, którzy wrócili postanawiam jej zaufać i ignoruję złowieszcze uwagi ludzi, szczególnie tych, którzy nigdy w Maroku nie byli (czyli wszystkich). Wiem swoje – pakuję plecak i ruszam w drogę! Ale jak przejechać nieznany kraj bezpiecznie, w dodatku muzułmański?

maroko_erg_chebbi

Wydmy Erg Chebbi. Najwyższa wydma ma około stu pięćdziesięciu metrów. (Fot. Krzysztof Synowiec)

Bezpieczne podróżowanie

Podskakując wesoło, przekraczam granicę pomiędzy Hiszpanią a Marokiem – właśnie spełniam swoje marzenie! Strażnik wbija stempel w paszport i robi się jeszcze bardziej emocjonująco. Do najbliższego miasta mogę dotrzeć jedynie rozklekotanym mercedesem, tzw. grand taxi, czyli dużą taksówką. Pakuję się do niej, a razem za mną trzech facetów w ciemnych turbanach. Siedzę jak na szpilkach i daję się trochę zwariować. W końcu dosiada się jeszcze zawoalowana postać kobiety i wspólnie pędzimy przez pustkowie. Kręcę się, wiercę, a w głowie dudni mi jedno pytanie: Jak ja sobie, do cholery, poradzę?

Wiadomo, że strach ma wielkie oczy. Na początku wszystko jest wyzwaniem i może przerażać. Dopiero przekraczając swoje granice, rośniemy i stajemy się pewniejsi siebie.

Stosunek Marokańczyków do obcokrajowców jest bardzo przyjazny. Kraj ten doskonale nadaje się na samotne wyprawy dla kobiet, także tych bez większego doświadczenia podróżniczego.

Ale jak jeździć bezpiecznie? Oto kilka przydatnych zasad:

  1. Omijaj nocne autobusy. Może okazać się, że będziesz w nich jedyną kobietą.
  2. Jeżeli już musisz jechać nocą, organizuj trasę tak, by zajeżdżać rano lub w południe, a nigdy w środku nocy. Czekanie po północy na opustoszałym przystanku, który czasami znajduje się na odludziu, może być, co najmniej nieprzyjemne.
  3. Organizuj odpowiednio wcześniej nocleg, tak byś miała dach nad głową przed zachodem słońca.
  4. Nawiązuj znajomości w hostelach. Opowiedz o swoich planach podróżniczych, lub gdy czujesz się chora. Ludzie bardzo chętnie pomagają.
  5. Uważaj na naciągaczy i pseudoprzewodników bez licencji. Namolnie składają oferty „nie do odrzucenia”, przekonując, że absolutnie nic nie chcą w zamian. Fałszywi przewodnicy proponują oprowadzenie po okolicy, gościnę w hotelu „wujka” lub podwiezienie taksówką. Jeżeli wyrazisz zgodę, licz się z żądaniem zapłaty za okazaną pomoc lub z wymuszeniem „wdzięczności” – np. zakupu w rodzinnej wytwórni dywanów.
  6. Nie pytaj o cenę, jeżeli nie chcesz niczego kupić. Dla sprzedającego to znak, że targowanie właśnie się rozpoczęło, a przerwanie bez zakupu jest obraźliwe.
  7. Nie ubieraj się wyzywająco, a skromnie i wiąż włosy.
  8. Na zaczepki odpowiadaj uprzejmie, ale stanowczo albo zupełnie je ignoruj.
  9. Nie chodź sama po zmierzchu.
Maroko - spacer po Szafszawan

Spacer uliczkami blekitnego miasta Szafszawan. (Fot. Anna Nowotna)

Zasady zasadami – są ważne, ale jest coś jeszcze ważniejszego. To właśnie nią przeważnie staram się kierować, podejmując decyzje. Intuicja!

Ostatecznie, jednak w Maroku pędziłam nocnym autokarem (a z zapoznaną wesołą ekipą wyruszyłam o świcie na pustynię), dreptałam uliczkami po zmierzchu (zapach smakowitego jadła na pobliskim bazarze zawsze wywoływał mnie z pokoju), a na wyjątkowo natrętnego typa, parskałam niczym wściekły zwierz (miałam gdzieś uprzejmość). Jeżeli masz uczucie, że coś jest nie tak, to właśnie tak jest – zaufaj sobie, a wszędzie sobie poradzisz, myślałam.

Obrona przed zaczepkami

Oczywiście spotykam się z zaczepkami Marokańczyków, dla których jest to czymś niepojętym, by kobieta jeździła sama. Odpowiadam zdecydowanie albo nie reaguję i idę po prostu dalej. Potem dowiaduję się, że Maroko zalicza się do głównych regionów współczesnej seksturystyki kobiet (!).

Gdzie jest twój mąż?, pyta dociekliwy sprzedawca wyrobów z drewna. Obok w sklepie, zaraz przyjdzie, odpowiadam dla własnego spokoju. Spotykam też samotne podróżniczki, które celowo noszą na dłoni obrączkę. Jednak poza kilkoma ofertami małżeństw składanych mi na ulicy, nie czuję zagrożenia. Najczęściej też tego typu zaczepki łatwo można obrócić w żart.

Droga na Jebel Toubkal, Maroko.

Drugi dzień w drodze na szczyt Jebel Toubkal. (Fot. Anna Nowotna)

Maroko to bardzo przyjazny kraj i jeden z najbardziej liberalnych pośród muzułmańskich. Ale co ubrać, jeżeli miejscowe kobiety skrywają się od stóp do głów pod czadorami i zbyt wyzywający strój może być odbierany jednoznacznie? Jednak wolę wpasować się ubiorem do panujących zwyczajów. Oczywiście nie zakładam chusty, ale przed wyjściem z hostelu zarzucam na siebie luźną koszulę z długim rękawem oraz szerokie spodnie i związuję włosy w kucyk.

Docieram do plaży – interesujący widok: kilka blondynek smaży się w skąpym bikini, a pośród nich spacerują muzułmanki w czarnych czadorach – zderzenie kultury Zachodu i Orientu. Dostrzegam też grupkę młodych Marokańczyków. Skanują wzrokiem „roznegliżowane” turystki, wydając z siebie przy tym odgłosy dżungli. Jest w tym coś niesmacznego, więc do końca wyjazdu na plażach wolę siedzieć w ubraniu. Dzięki temu wszędzie łatwo wtapiam się w tło i niezauważona pstrykam zdjęcia.

Przygoda czeka

Musi Ci być smutno, że jedziesz sama, litują się ludzie, przekonani, że nie mam z kim podróżować. W głowach im się nie mieści, że tak wybrałam. Bardzo szybko odkrywam, że jestem sama tylko wtedy, gdy tak zdecyduję, a często nawet brakuje mi chwili dla siebie. W autobusach, w hostelach, w mieście – wszędzie poznaję innych zapaleńców podróży lub nawet tubylców. Chwila rozmowy z innymi plecakowiczami i już wyskakujemy razem na miętową herbatkę (w Maroku niełatwo o piwko), czy nawet wspólnie przejeżdżamy część trasy. Nowo poznani podróżnicy są też doskonałym źródłem informacji i chętnie opowiadają o miejscach, do których się właśnie wybieram.

Marokańskie medyny – galeria zdjęć

Nawet kilka „magicznych słówek” – DziękujęProszę, lub Dzień Dobry – w lokalnym języku otwiera drzwi do serc tubylców i uatrakcyjnia całą wyprawę. Dla mnie samotna podróż to czas przygody, dzielenie się pasją z towarzyszami podróży, odkrywanie nowych światów, zarówno geograficznych i myślowych, oraz ogromne źródło inspiracji. Bez mojej pierwszej wyprawy „solo” do Maroka, z pewnością nie byłoby kolejnych podróży…

Dworzec autobusowy - samotna podróż do Maroka

Wszyscy czekamy na autobus, który przyjedzie Inshallah, czyli jak Bóg zechce. (Fot. Anna Nowotna)

Naprawdę wielkie marzenie

Dosiadam się do małego stolika w herbaciarni przy placu głównym. Nicole, ponad pięćdziesięcioletnia Francuzka, którą poznałam dzień wcześniej, popija napar ze świeżej mięty. Jestem już dziesiąty miesiąc w podróży, opowiada. Błyskawicznie reguluję wewnętrzny odbiornik i skupiam się na słuchaniu. Zawsze chciałam zwiedzić Azję i kraje arabskie. Mam już ponad pięćdziesiąt lat. Mam tylko dorosłą córkę, mąż już nie żyje. Pomyślałam, że jeżeli teraz tego nie zrobię, to może już nigdy mi się nie uda. Rzuciłam pracę, sprzedałam swoje mieszkanie, samochód. Najważniejsze rzeczy osobiste, drogocenne pamiątki zostawiłam u córki i wyruszyłam w podróż, opowiada. Sprzedałaś?!!!, oczy mam duże jak dwa talerze. Do trumny przecież niczego nie zabiorę. Liczą się przeżycia! Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że wreszcie spełniłam swoje marzenie, śmieje się wesoło.

Nigdy więcej nie spotkałam już Nicole, ale ona, jak i wielu innych nieznajomych napotkanych w drodze, pozostawili po sobie nieocenione skarby – zupełnie nowe rozumienie świata i inspirację. Aby wydarzyło się coś naprawdę wspaniałego, potrzeba naprawdę wielkiego marzenia, powiedział ktoś. I już wiedziałam, że wielomiesięczne plecakowanie po Azji Południowo-Wschodniej jest moim kolejnym, naprawdę wielkim marzeniem… Do czasu następnego.

Ale to już zupełnie inna historia… A jakie jest Twoje, naprawdę wielkie marzenie?

Anna Nowotna

Nomadka - od wielu lat albo w drodze, albo w trakcie przeprowadzki do kolejnego kraju. Uwielbia wyruszać w samotne wyprawy z plecakiem, języki obce i rozmowy z pozytywnie zakręconymi ludźmi. Ulubione słowa: wolność, marzenia i przygoda. O obecnej podróży, tym razem pod żaglami opowiada na Bliski Jacht.

Komentarze: (1)

Kasia 25 maja 2015 o 16:33

Moim marzeniem jest podróż do Egiptu….Czarna ziemia jest fascynująca…

Odpowiedz