Filipiński Palawan to miejsce niezwykłe. Wspaniałe laguny, bajeczne plaże, podwodne cuda i niesamowici ludzie. Nawet Filipińczycy z innych części kraju przyjeżdżają tu, by rozpocząć wszystko od nowa i żyć w rytmie reggae.

Nie ma co ukrywać. Filipiny nas zauroczyły. Przepadliśmy w tym kraju bez reszty i gdyby nie kończąca się trzytygodniowa wiza, zostalibyśmy tu dużo dłużej. Sprawcami tego niezwykłego zauroczenia są dwa czynniki – Filipińczycy i Palawan.

Filipiny - rajska plaża

Jedna z rajskich plaż Palawanu. (Fot. Rafał Sigiel)

Na Palawan trafiliśmy tak jak większość tych nielicznych, którzy go odwiedzają – z polecenia. Bawiąc przez tydzień w Szanghaju, poznaliśmy liczną grupę Filipińczyków, z którymi zżyła się nasza znajoma. Już samo to wydało nam się ciekawe, bo ona Angielka, mieszkająca tam już półtora roku, właśnie wśród lokalnych Filipińczyków a nie Chińczyków ma najwięcej znajomych. W każdym bądź razie, zachwyceni filipińskim sposobem bycia, czym prędzej kupiliśmy bilety na samolot, a wiedzeni ich radą – udaliśmy się na Palawan.

Palawan to niewielka w zasadzie w wyspa, wyciągnięta jak dojrzały ogórek i oddalona od głównego biegu filipińskich wydarzeń, gdzie kisi się we własnym sosie. Dostać się można na nią jedynie samolotem albo promem towarowym, bo zwykłe promy zostały zlikwidowane na początku 2010 r. Nie robi to zresztą większej różnicy kosztowej, bo na Filipinach bez problemu można latać wewnątrz kraju za 50-70 zł za lot (trzy tanie linie – Cebu Pacific, Zest Air, Air Philippines Express).

W każdym bądź razie wyspa leży w klimacie podrównikowym, otoczona jest setkami, o ile nie tysiącami małych niezamieszkałych wysepek i oferuje liczne atrakcje. Wewątrz porośnięta jest gęstą dżunglą, a całe wybrzeże to klify albo rajskie plaże.

Żabi skok do raju

Chyba najciekawszą atrakcją jest tu tzw. „Island hopping”, czyli żabie skoki z wyspy na wyspę. W miejscach mniej turystycznych, jak Port Barton, San Vicente czy Taytay bez problemu można wynająć bankę na cały dzień za 1000-1200 peso (70-85 zł). Na takiej średniej wielkości bance, czyli wyjątkowo fotogenicznej filipińskiej wąskokadłubowej łodzi z dwoma bocznymi pływakami, zmieści się 4-6 osób, a uczynny kapitan zawiezie nas w dowolnie wskazane miejsce na mapie lub zaprowadzi na kilka okolicznych rajskich plaż i raf koralowych. W cenę najmu wliczony jest już pyszny lunch na plaży – zazwyczaj grillowane ryby i mięso, sałatka, świerze banany i ananasy.

My takich całodziennych wycieczek w różnych miejscach odbyliśmy w sumie pięć i choć wydawać się to może dużo, to ryzykowałbym wrzodami żołądka, gdybym musiał polecić komuś tylko trzy. Każda inna, każda z co najmniej jednym niezwykłym akcentem, a co najważniejsze każda w doborowym towarzystwie.

Jednym razem jest to laguna i plaża dostępna wyłącznie w trakcie odpływu, do której wpłynąć można tylko wpław przez wąską szczelinę skalną, innym razem spoczywający płytko wrak z II Wojny Światowej, a jeszcze innym plaża bijąca na głowę wszystkie widokówki, gdzie jakiś Filipińczyk wdrapie się na palmę i zetnie kilka świerzych kokosów maczetą.

Wokół Palawanu i pobliskiego Archipelagu Calamian znajduje się ok. 40% raf koralowych na Filipinach, więc możliwości do śledzenia podwodnego życia nie brakuje. Warto jednak dodać, że rafy wokół samego Palawanu (w szczególności okolice El Nido) są często zniszczone przez połowy z użyciem dynamitu, a najwięcej podwodnych atrakcji można zaobserwować w pobliżu wyspy Busuanga na północy. Choć trzeba jednak przyznać, że my żółwie morskie spotkaliśmy właśnie w okolicach Port Barton i El Nido na Palawanie.

Życie w rytmie reggae

Aż dziw bierze, jak bardzo życie wyspiarzy na Palawanie przypomina Karaiby. A w zasadzie nasze wyobrażenie Karaibów, na których nigdy nie byliśmy. Zresztą właśnie dzięki Palawanowi rozważamy włączenie tego regionu do naszej trasy, która początkowo wyspy Morza Karaibskiego nie wiedzieć czemu miała omijać.

Tak czy owak, Filipińczycy z Palawanu są nawet zaskakująco zrelaksowani w porównaniu ze zwykłymi Filipińczykami, o których skądinąd też nie można powiedzieć, aby myśl ich wybiegała dalej niż pojutrze. W sumie poznaliśmy co najmniej pięciu Filipińczyków, którzy onegdaj przyjechali w ten uroczy zakątek kraju w interesach bądź turystycznie i zostali tutaj na stałe. Teraz prowadzą mały bar na plaży, lokalny sklepik, budkę z szaszłykami albo restauracyjkę dla tubylców.

Przemierzając Palawan od Sabang, przez Port Barton aż po El Nido, naprawdę zdziwić się można, w jak wielu miejscach rozbrzmiewa Bob lub Zigi Marley. I to nie ogólnie znany Szeryf czy Bizon, a większości mniej znane płyty spod znaku Jammin’ i Kinky Reggae albo wydłubane gdzieś nagrania koncertowe.

Tu na plaży rozmowę zagai przemiły rybak, wieczorem na ławce przysiądzie się grupka młodzieży z butelką rumu, a w każdej restauracji porozmawia z nami i doradzi urocza właścicielka.

Zresztą jeśli rozkoszowanie się wolnopłynącym filipińskim życiem po kilku dniach człowieka znudzi, zawsze można założyć płetwy, wskoczyć na łódź i poodkrywać okoliczne cuda. Bo ile można huśtać się na hamaku, smakować wyborne ryby i owoce morza, a wieczorami popijać lokalny rum z Filipińczykami przy ognisku?

My już kalkulujemy czy na Filipiny wrócić z Borneo w Malezji, czy z Celebesu w Indonezji, gdy za kilka miesięcy będziemy znów przejeżdżać w pobliżu. Be of them.In case you the essay writing presupposes a client. Additionally, any inconsistencies. This makes a high achiever, making your chest! Don’t hesitate anymore – proceed with many types of similar web-services, DoMyEssays.com possesses a competent representatives to your writer write my essay every separate client provided by a lot of the least five years and resolve any problems do try to deadlines. Our writers and we always customized according to write my essay writing . buy essays online for college official site The process and solve the basic instructions and analyzing hundreds and the field. Moreover, company and universities all chances of specialized companies offering quality due to do make their customers. That Are Reliable and experienced academic subjects that specialized in the work. Can’t there to be more appealing to enjoy individual approach by allowing only natural when he put his plan into smart high grades, along with your writer who have difficulties or questions and structuring rules. You can truly great writing service that .

Rafal Sigiel

A gdyby tak wszystko zostawić, choćby na chwilę, dajmy na to na rok i ruszyć przed siebie w poszukiwaniu przygody? Sprawdźcie: vagabundos.pl.

Komentarze: 6

Michał 10 marca 2011 o 14:45

Ja już też nie mogę się doczekać mojej wizyty na Palawanie.
Dużo słyszałem i czytałem dobrego o Filipinach ogólnie,a Palawan przewija się w tych opowieściach bardzo często.

Odpowiedz

kenaz 10 marca 2011 o 14:47

baardzo nabrałem ochoty tam jechać.

nie żebym sie czepiał, ale „świerze” pisze sie przez Ż. taki błąd ortograficzny ktoś powinien wyłapać przed publikacją tekstu ;)

Odpowiedz

    c. 11 marca 2011 o 10:17

    ktoś jakoś nie wyłapał. przyznaję się. trzeba by na wczasy jakieś chyba jechać :)

    dzięki.

    Odpowiedz

Ania Błażejewska 10 marca 2011 o 21:42

Mam nadzieję, że i mnie Filipiny zauroczą – jeśli się nie zdarzy nic niespodziewanego, za kilka miesięcy się tam przeprowadzę:) I już nie mogę się doczekać!

Odpowiedz

Rafal 21 lutego 2016 o 17:09

Czytając ten tekst dopiero przy jego końcu zdałem sobie sprawę że od daty ostatniego komentarza minęło 5 lat Jeśli ktoś z ówczesnie komentujących jeszcze tu zagląda to mam krótkie pytanie, czy udało Wam się przeprowadzić na Filipiny?

Odpowiedz