Motocyklami do Gruzji
Styczeń 2014. Pada hasło jedźmy do Gruzji. Rozpoczynamy przygotowania, zbieranie chętnych i w końcu ruszamy w sierpniu. Początkowo planowaliśmy objechać Morze Czarne dookoła, ale niestety sytuacja na Ukrainie pokrzyżowała nam plany. Na szczęście nie zaplanowaliśmy trasy z dokładnością, co do dnia i kilometra (trzeba zostawić sobie trochę pola do spontaniczności). Każdy z nas znalazł miejsca, które chciałby zobaczyć i z tego złożył się dość fajny zarys wyjazdu. Resztę zweryfikowało życie.
Zrobiliśmy tez listę rzeczy do zabrania – wiele elementów wyposażenia, narzędzi itd. warto rozłożyć pomiędzy uczestników, dzięki czemu nie wozi się zduplikowanych rzeczy, a w razie potrzeby wszystko jest. Jeżdżąc motocyklem na dłuższe wyprawy człowiek uczy się minimalizacji i pakowania rzeczy tylko niezbędnych. Suszarka, prostownica… o cóż… nie tym razem.
W końcu nadszedł ten czas. Trzy motocykle ruszają z Polski, trzy jadą na przyczepie z powodu ograniczeń czasowych. Zespoły spotykają się już w Gruzji i zaczyna się zabawa.
Na wyprawie w tamte rejony koniecznie należy:
- przejechać Transalpiną w Rumunii – koniecznie wcześnie rano – wtedy jest pusto i można delektować się jazdą bez zbędnych tłumów
- przejechać przez Istambuł w godzinach szczytu – dobra szkoła jazdy, koncentracji i refleksu
- przenocować nad brzegiem Morza Czarnego – najlepiej dosłownie dwa metry od brzegu;) – miejsc po drodze jest sporo – Bułgaria, Turcja, Gruzja, Abchazja… Do wyboru do koloru
- delektować się potrawami, jakie oferuje Gruzja
- skosztować win w gruzińskiej Toskanii (Sinaghi) – noclegi z formą all you can drink robią wrażenie, a następnego dnia głowa jakaś cięższa :)
- wziąć udział w tradycyjnej suprze z tamadą
- przejechać pętlę swanecką – wiele osób dojeżdża do Mestii, Ushguli, ale warto pojechać dalej
- pojeździć po Abchazji – niesamowici ludzie, ale i przytłaczające „miasta duchów” np. Oczamczyra (widząc tylko ruiny człowiek zaczyna zdawać sobie sprawa, co wojna robi zwykłym ludziom)
- Spojrzeć na Ararat z Armenii
Cena niepodległości. Cztery dni w Abchazji
Dwadzieścia sześć dni w drodze, siedem krajów. Podróżowanie motocyklem to sposób na życie, to przygoda, to zupełnie inna perspektywa. Ciężko jest oddać atmosferę takiego wyjazdu, ale może chociaż w małym stopniu zrobią poniższy filmik. Zapraszam!
Komentarze: Bądź pierwsza/y