Spotkałem kiedyś na ulicy w Moskwie znanego reżysera teatralnego Aleksandra Wilkina. – Jacy są Rosjanie? – zapytałem. –  Trudno tak w dwóch słowach odpowiedzieć – stwierdził. – Kiedy kochamy, to do śmierci, kiedy się złościmy, to aż iskry lecą, a pijemy jak Polacy.

W jego opinii powiedzenie pijesz jak Rosjanin mogli wymyślić tylko ci, którzy nie znają Polaków i Ukraińców. Żarty żartami, ale problem nadmiernego spożywania alkoholu urósł w Rosji do rangi państwowej. Jak jednak skutecznie walczyć z nadmiernym spożyciem alkoholu, gdy wódka jest w Rosji wszechobecna?

Wystarczy sięgnąć do nie tak odległej historii II wojny światowej. Czerwonoarmiści idący na front dostawali 100  gramów wódki. Nie ma chyba rosyjskiego filmu, w którym nie byłoby sceny picia wódki. Już car Mikołaj II próbował walczyć z nałogiem, wprowadzając prohibicję w czasie I wojny światowej. Także komuniści po Wielkiej Rewolucji Październikowej delegalizowali wódkę. Skutki tej decyzji były opłakane. Rozkwitło bimbrownictwo i nielegalny handel. Śladem swoich poprzedników poszedł też Michaił Gorbaczow, ogłaszając w 1985 r. prohibicję. Przepis ten jednak szybko wycofano, okazało się bowiem, że dochody ze sprzedaży alkoholu stanowią znaczną część budżetu państwa.

Złośliwi twierdzą, że zakaz sprzedaży wódki przyczynił się do upadku Związku Radzieckiego. Również władzom współczesnej Rosji przyszło zmierzyć się z problemem alkoholizmu. Oprócz organizacji społecznych i policji także prezydent Władimir Putin i premier Dmitrij Miedwiediew włączają się w kampanie na rzecz trzeźwości. To za ich rządów został wprowadzony zakaz reklamowania wódki i spacerowania po ulicach z butelką piwa w ręku. Przypomnę, że w krajach dawnego Związku Radzieckiego było to dość powszechne zjawisko. Nikogo nie dziwiły grupki nastolatków spacerujących alejkami parków i popijających piwo. Od kilku lat obowiązuje też w Rosji godzina prohibicyjna. W godzinach od 23.00  do 6.00  rano w żadnym sklepie nie można kupić nie tylko wódki czy wina, ale również piwa i napojów alkoholizowanych.

W Federacji Rosyjskiej prohibicji na razie nie ogłoszono, ale nadgorliwi urzędnicy podejmują wiele absurdalnych decyzji. Na początku 2013  r. w miasteczku Głazow na Uralu zlikwidowano pomnik wódki. Miejscowe władze uznały bowiem, że monument przedstawiający butelkę może naruszać przepisy o zakazie reklamy tego napoju. Nowemu duchowi trzeźwości patronuje w Rosji prezydent Władimir Putin, który uprawia sport i rzadko sięga po kieliszek. Czy jednak uda się Rosjanom skutecznie walczyć z alkoholizmem? To pokaże czas. Bo co prawda pomnika wódki już w Rosji nie ma, ale wciąż w Iżewsku, stolicy Udmurcji, stoi pomnik zakąski — pieroga z mięsem. Rosjanie pytają więc zgryźliwie: Skoro jest zakąska, to jak tu zakąszać na sucho? .

Od wódki przejdźmy właśnie do zakąsek. Pod tym względem w Rosji nic się nie zmienia od lat. Wciąż najpopularniejszą “zagrychą” są tu: wędzona słonina, czarny chleb, cebula i solone ogórki. Do tego dochodzą, mało popularne w Polsce, suszone ryby, krewetki i kalmary. W trakcie domowych przyjęć często podawane są pieczone kiełbaski i szaszłyki.

Na co dzień zresztą Rosjanie jedzą dużo mięsa. Z krótkiej sondy przeprowadzonej na ulicach Moskwy dowiedziałem się, że panowie w Rosji preferują na obiad szczi, czyli zupę z kapustą, grzybami i warzywami, kawałki mięsa przysmażone na patelni i ziemniaki z wody. Panie najczęściej wymieniały czerwony barszcz, pierogi z mięsem i placuszki ze śmietaną. Zupa rybna, nazywana w Rosji uchą, nie cieszy się aż taką popularnością, jak mogłoby się nam wydawać. Większość mężczyzn, gdy pytałem ich o uchę, odpowiadała, że lubi łowić ryby, ale nie lubi ich jeść.

Jednak ryby zajmują ważne miejsce na rosyjskim stole. W sklepach jest duży wybór ryb morskich, najczęściej wędzonych lub suszonych, rzadziej surowych. Nie możemy też zapominać o kawiorze. Ikra ryb jesiotrowatych i łososiowatych uważana jest za jedno z naturalnych bogactw Rosji. Podstawowy podział kawioru to oczywiście ten na czarny i czerwony kawior, ale rodzajów tego przysmaku jest wiele. Kawior czarny to ikra ryb jesiotrowatych. W Rosji za najszlachetniejszy uważa się kawior czarny z bieługi i siewrugi. Natomiast kawior czerwony to ikra ryb łososiowatych. Jest jeszcze kawior złocisty z pstrągów, ale ten wśród Rosjan nie cieszy się zbyt dużym powodzeniem. Kawior podawany jest na różne sposoby. Najczęściej jako dodatek do pszennych placuszków lub bułeczek z masłem.

Ciekawa jest historia kawioru. Otóż w XII w. rosyjscy chłopi mieli obowiązek dostarczania jesiotrów i łososi na pańskie stoły. Po oprawieniu ryb pozostawały wnętrzności i ikra. Okazało się, że ikra wrzucona do osolonego wrzątku nadaje się do jedzenia. Tak więc na początku kawior jedzono w chatach biedaków, a na pańskich stołach leżały tylko ryby. Dopiero car Iwan IV poznał się na smaku kawioru i wprowadził ten rarytas do swojego menu. Trzy wieki później Piotr I wprowadził monopol państwa na produkcję kawioru.

Również dziś produkcja kawioru jest ściśle kontrolowana przez państwo. Ikra czarna i czerwona stały się symbolami wykwintności i luksusu. Znaleźli się ludzie, którzy chcieli zbijać fortuny na produkcji kawioru, co doprowadziło do pojawienia się w Rosji mafii kawiorowych. Kłusowniczy połów jesiotrów i łososi spowodował drastyczne zmniejszenie się populacji tych ryb. Dlatego na początku XXI w. państwo wypowiedziało wojnę kłusownikom i przemytnikom. Jej konsekwencją są surowe przepisy celne, pozwalające na wywóz z Rosji jedynie 250 g kawioru. Większe ilości mogą przewozić przez granicę tylko firmy, które uzyskały specjalny certyfikat.

 Instrukcja obsługi ruskiej prowincji

Przez wieki Rosjanie wierzyli, że jedzenie kawioru zapobiega chorobom, spowalnia procesy starzenia i wspomaga aktywność seksualną. Nie wiem, czy kawior ma właściwości afrodyzjaku, ale podzielam opinię sporej grupy mężczyzn, że Rosjanki potrafią być interesujące. Przeważnie chodzą ubrane tak, aby podkreślić wszystkie atrybuty kobiecości i przyciągnąć uwagę brzydszej płci.

Nie da się jednoznacznie określić typu urody rosyjskich dziewczyn. Przez wieki sama natura stworzyła w tej części świata niebezpieczną dla mężczyzn mieszankę wybuchową. Słowiańskie cechy z elementami tych typowych dla Orientu sprawiają, że panowie bywają bezbronni wobec czarującego uśmiechu i trzepotu długich rzęs. Rosjanki są świadome swojej urody i tego, że nic nie jest dane raz na zawsze. Pamiętam, jak na początku pracy w Moskwie dziwiłem się, że prawie każda znajoma Rosjanka opowiada mi o swoich wizytach w klubach fitnessu. Zastanawiałem się, kiedy one mają na to czas. Raz albo dwa razy w tygodniu zajęcia na siłowni, a w weekendy basen. To jest inwestycja na całe życie – tłumaczyły rozbawione, gdy wykazując się męską ignorancją, pytałem o cel takich zabiegów.

Któryś z rosyjskich publicystów słusznie zauważył, że Rosjanki mają trzy możliwości ułożenia sobie życia. Jedna to zdać się na ślepy los, ale wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że utkną w małym mieszkanku z trójką dzieci i wiecznie niezadowolonym mężem. Druga to zdobycie jak najlepszego wykształcenia i rozpoczęcie samodzielnej kariery zawodowej. Trzecia wreszcie – to dobrze wyjść za mąż. W tych dwóch ostatnich przypadkach rzeczywiście uroda odgrywa niebagatelną rolę.

Rosjanki, jak większość kobiet na świecie, lubią kupować ubrania. Potrafią wydać ostatni grosz na drogie futro, nie wspomnę już o modnych butach czy sukience. Dużą wagę przywiązują do marki produktu. Z męskiego punktu widzenia wydanie ponad 2000  dolarów na torebkę zakrawa na szaleństwo. O takich zakupach oczywiście musi dowiedzieć się cały świat. Z tą dbałością o bycie modnym pół biedy jest latem, ale w środku zimy przy temperaturze -20  stopni Celsjusza widok biegnącej ulicą pani ubranej w kusą spódniczkę, szpileczki i cieniutkie futerko może przyprawiać o dreszcze.

Czymś normalnym jest w Rosji obdarowywanie kobiet upominkami. I nie chodzi tu wcale o pierścionek dla żony, kwiatek dla mamy czy bombonierkę dla znajomej. Mile widziane są praktyczne upominki: telefon komórkowy, sukienka, markowe kosmetyki albo… samochód. Co do panów starających się o względy pań – najlepiej, jeśli zapamiętają zasadę: Nie chcesz wydawać na mnie pieniędzy, nie zawracaj mi głowy. Daleki jestem od generalizowania, jednak to zjawisko jest do tego stopnia powszechne, że trudno o nim nie wspomnieć. Rosjanki tłumaczą, że mają praktyczne podejście do życia.

Ten pragmatyzm przejawia się też w poszukiwaniu męża. Kandydat powinien być przede wszystkim zamożny i opiekuńczy. Ponieważ w Rosji liczba kobiet znacznie przewyższa liczbę mężczyzn, oczywiste jest, że nie wszystkim paniom udaje się znaleźć tego idealnego. Dlatego tak wiele Rosjanek umieszcza swoje oferty matrymonialne na zagranicznych portalach. Twierdzą, że potrafią być wiernymi żonami, dobrymi matkami i doskonale gotują. Nie przejmują się też ewentualnymi różnicami kulturowymi czy barierą językową.

Duża dysproporcja w liczbie kobiet i mężczyzn negatywnie odbija się na życiu rodzinnym Rosjan. W praktyce co drugie rosyjskie małżeństwo rozpada się. To dość zaskakujące, jeśli wziąć pod uwagę wyniki sondaży dotyczących rosyjskiej rodziny. Otóż tylko 8% małżeństw twierdzi, że zawarło związek, kierując się względami materialnymi, a ponad 60% kobiet i mężczyzn wyznaje, że marzy o szczęśliwej rodzinie. Tak więc marzenia rozmijają się z rzeczywistością.

A jak przedstawiciele brzydszej płci w Rosji oceniają Rosjanki? Otóż Rosjanie mają bardzo dobre zdanie o swoich paniach, o czym świadczą chociażby opinie zamieszczane na forach internetowych. Mężczyźni twierdzą, że ich dziewczyny są ładne, zgrabne, silne pod każdym względem, zaradne, dobrze wykształcone i znają języki obce. Rosjanom nie przeszkadza jaskrawy makijaż, tak popularny wśród pań w Rosji, ani kuse spódniczki czy bardzo wysokie buty. Jednym słowem: Rosjanie doceniają swoje kobiety.

Dowodem może być taki oto obrazek: kilka lat temu 8 marca, w Dzień Kobiet, widziałem w Moskwie transparent z napisem: Kosmos, armia i… kobiety to duma naszego narodu. Ja sam w kosmos nie latałem, w rosyjskiej armii też nie służyłem, ale spacerując każdego dnia ulicami Moskwy, doceniam hojność natury, która podarowała temu miastu Swietłany, Jeleny i Katie.

Fragment książki Matrioszka Rosja i Jastrząb Macieja Jastrzębskiego. Wydawnictwo Helion 2013

 

Komentarze: (1)

szewo 12 sierpnia 2013 o 20:39

Obowiązkowa lektura przed wyjazdem do Rosji. Czytać, a dopiero potem spacerem na Arbat.

Odpowiedz