Pięć Smaków to z założenia stosunkowo skromny program (trzydzieści parę tytułów), co pozwala nam prowadzić bardzo staranną selekcję. Nie mamy „zapychaczy”, każdy film wart jest uwagi. Zwłaszcza, że to prawdopodobnie jedyna okazja, aby zapoznać się z tymi znakomitymi dziełami na dużym ekranie! – powiedział dla Peronu4 Marcin Krasnowolski, jeden z organizatorów rozpoczynającej się właśnie w Warszawie ósmej edycji festiwalu filmów azjatyckich Pięciu Smaków.

Festiwal Filmowy Pięć Smaków

W Warszawie rozpoczął się festiwal filmowy Pięć Smaków. (Fot. Archiwum organizatorów)

Rozmowa z organizatorami Pięciu Smaków.

– Tegoroczny festiwal jest już jego ósmą edycją. Jakich nowości, w porównaniu z poprzednimi latami, możemy się spodziewać?

Marcin Krasnowolski: – Główne założenie Pięciu Smaków się nie zmienia – konsekwentnie pokazujemy najlepsze filmy z Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej oraz budujemy wrażliwość na azjatycką kulturę. Jednocześnie festiwal wciąż ewoluuje, pojawiają się nowe pomysły i kolejne wydarzenia towarzyszące w miejscach nie kojarzących się filmem. Po raz pierwszy współpracujemy z MSNem – pokażemy tam filmy sekcji Queer Azja. Nowością jest Akademia Azjatycka – bezpłatny i otwarty dla publiczności cykl wykładów pod wspólnym tytułem Ciało i seksualność w Azji. To swoiste uzupełnienie sekcji Queer Azja, rozszerzenie obecnej w tych filmach tematyki. Prowadzone przez specjalistów wykłady odbywać się będą w Muzeum Azji i Pacyfiku, a panel dyskusyjny Gender w Azj, gender w Europie – w budynku UW.

In_The_Dark1-(kadr-z-filmu)

Kadr z filmu „In The dark”.

– Coś jeszcze?

MK: – Inny ciekawy pomysł, który realizujemy po raz pierwszy to Wietnamskie Kino Samochodowe. W piątkowy wieczór (14 XI) zapraszamy na parking przy Centrum Handlowym Marywilska 44 na oglądanie z samochodów wietnamskiego filmu 2030: Woda.

Zdecydowanie rozrosła się też część muzyczna festiwalu. W zeszłym roku mieliśmy jeden koncert, teraz prezentujemy trzy, zebrane pod wspólną nazwą Radio Azja.

– No właśnie. Radio Azja wydaje się być jednym z ciekawszych, choć może bezpośrednio nie związanych z kinem azjatyckim, elementów festiwalu. W ramach tego projektu w stolicy koncerty zagra kolektyw Be-being z projektem Li & Sa oraz dwóch azjatyckich wykonawców Hiromichi Sakamoto i DaWangGang. Prawdopodobnie większość z nas o nich nie słyszała, tak więc moje pytanie jest następujące: dlaczego warto wybrać się na ich warszawskie występy?

Anna Mamińska: – Radio Azja, podobnie jak Pięć Smaków, stara się prezentować artystów współczesnych, poszukujących, wykraczających zarówno poza mainstream, jak i związane z muzyką azjatycką stereotypy. Faktycznie, nie są to muzycy znani szerokiej publiczności w Europie, ale nie są to też osoby powszechnie znane w krajach swojego pochodzenia. Wszystkich możemy śmiało nazwać poszukującymi autentyczności outsiderami, którzy nie uznając muzycznych kompromisów tworzą sztukę niezależną i radykalną.

– Kim, tak właściwie, są zaproszeni przez Was wykonawcy?

MK: – Koncert zespołu Be-Being mamy już za sobą. Było to niezwykle piękne i głębokie doświadczenie, a zarazem wyraz kompozytorskiego geniuszu znanego w kręgach koreańskiej muzyki filmowej Young-Gyu Janga.

27 listopada zagra w TR Warszawa Hiromiochi Sakamoto, muzyk znany niemal wyłącznie w kręgach japońskiej awangardy. Być może niektórzy widzieli go w filmie I tak nie zależy nam na muzyce w reżyserii Cédrica Dupire i Gasparda Kuentza. W odróżnieniu od swoich kolegów z kręgów noisowych, Sakamoto potrafi z muzycznego chaosu wyprowadzić przepiękne, liryczne melodie. Każdy jego koncert to swoisty performance, w trakcie którego do głosu dochodzi nie tylko wiolonczela, ale także szlifierki, wibratory, piła, czy wiertarka!

– A co z Yuzhe Songiem?

MK: – Yuzhe Song, którego koncert zaplanowaliśmy na 8 grudnia, to twórca projektu DaWangGang. To młody, wywodzący się z muzycznego podziemia artysta, który przez wiele lat podróżował po ustronnych zakątkach Chin w poszukiwaniu autentycznej muzyki tradycyjnej. Zasłyszane melodie stały się bazą dla utworów z niepokojącej płyty Wild Tune Stray Rhythm. Usłyszeć na niej można zarówno śpiew gardłowy, upiorne, dysharmonijne dźwięki tradycyjnych instrumentów, jak i melodyjne pieśni. Paul Fisher z magazynu Froots nazwał DaWangGang współczesną chińską wersją Jethro Tull. Z pewnością ten koncert spodoba się otwartym na world music fanom progresywnego rocka, a także miłośnikom takich zespołów tradycyjnych jak Huun-Huur-Tu.

Stoisko na festiwalu filmowym

Na festiwalu Pięć Smaków. (Fot. Archiwum organizatorów)

– Na otwarcie festiwalu wybraliście Damę z Seulu południowokoreańskiego reżysera Jina Janga, a na zakończenie Złoty wiek autorstwa Ann Hui, reżyserki z Hong Kongu. Skąd taki wybór?

Jagoda Murczyńska: – Na Pięciu Smakach staramy się pokazywać zarówno to, co najciekawsze w azjatyckim kinie gatunkowym, jak i filmy zaangażowane społecznie, sięgające głębiej. Dama z Seulu to intrygujące połączenie obydwu kierunków: kryminalny film noir, z porywającymi scenami walk i pełną napięcia akcją, a równocześnie psychologiczny dramat, opowiadający o poważnym dylemacie głównego bohatera. Jest nim policyjny agent, który w głębi serca czuje się kobietą i myśli o zmianie płci. Mocne kino, świetne zdjęcia, niebłahy temat – ten film zapowiada wiele wątków, które będą przewijać się przez tegoroczny festiwalowy program.

W ubiegłym roku filmem otwarcia było Proste życie Ann Hui, tym razem dzieło reżyserki zamknie festiwal. Złoty wiek, jej najnowsza produkcja, jest kandydatem Hongkongu do nieanglojęzycznego Oscara. To epicka, poetycko opowiadana historia Xiao Hong, chińskiej pisarki urodzonej w 1911 roku. Jej krótkie i tragiczne losy są ukazane na tle burzliwych, politycznych i kulturowych przemian początku XX wieku. To okazja do poznania mało u nas znanego świata chińskiej literatury, a zarazem – przyjrzenia się skomplikowanej historii Państwa Środka z prywatnej, kobiecej perspektywy.

– W jednej z czterech sekcji festiwalu, Nowe Kino Azji, zwycięzcę festiwalu wybierze jedenastoosobowe People’s Jury, w którego składzie są miłośnicy kina azjatyckiego z całej Polski. Wygląda na to, że poważnie traktujecie fanów kina z Azji. Jednak na osoby wybrane do tego grona czeka nie tylko głosowanie, ale i warsztaty. Jakich ludzi szukacie i dlaczego warto w przyszłości do People’s Jury się zgłosić?

MK: – Szukamy ludzi, którzy interesują się kinem i pisaniem o nim, ale nie są jeszcze ukształtowanymi profesjonalistami. Wierzymy, że wspólne oglądanie filmów, warsztaty i dyskusje to atrakcja sama w sobie, ale także szansa nauczenia się jak rozmawiać i pisać o kinie azjatyckim. Opiekunami Jury są filmoznawcy Edyta Jarząb i Sławomir Wasiński (dwukrotnie członek People’s Jury), ich profesjonalizm gwarantuje wysoki poziom pracy.

W Polsce brakuje filmoznawców i mainstreamowych krytyków, specjalizujących się w Azji. Brak ten bardzo spłyca debatę o kinie w ogóle. Niezwykle aktywne (zwłaszcza teraz) kinematografie azjatyckie od dekad wpływają na rozwój języka filmowego, kiedy jednak jakimś cudem film z tego regionu trafi na nasze ekrany, pojawia się problem, jak o nim pisać – recenzje często ocierają się wręcz o absurd. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby udało nam się wychować ludzi, którzy odmienią ten stan rzeczy.

Kadr z filmu "Bitter sweet Seoul".

Kadr z filmu „Bitter sweet Seoul”.

– W sekcji FOCUS pokazujecie filmy podejmujące tematykę LGBT w Azji Wschodniej i Południowo Wschodniej. Mieliście problem z wyborem z powodu nadmiaru dobrych filmów, czy raczej obrazów podejmujących ten temat w konserwatywnej nieraz w tej kwestii Azji nie było zbyt wiele?

JM: – Decyzja o tym, które filmy wybrać, nie należała do najłatwiejszych. Azjatyckie kino queer jest bardzo różnorodne i funkcjonuje w różny sposób w zależności od kraju, ma też tradycję nie krótszą niż na Zachodzie. W wielu miejscach – Hongkongu, Seulu, ale też (w ukryciu) w Pekinie – od lat odbywają się festiwale kina LGBT. Homoseksualni i transgenderowi bohaterowie i bohaterki są stale obecni w kulturze popularnej Japonii czy Tajlandii – choć w mangach
i komediach romantycznych ich wizerunek bywa często uproszczony i stereotypowy.

– A jak to wygląda w innych krajach, gdzie społeczeństwo jest bardziej konserwatywne?

JM: – W krajach o bardziej restrykcyjnym prawie i konserwatywnej obyczajowości także powstaje coraz więcej produkcji poruszających tematykę LGBT – dzięki technologii cyfrowej i społecznościom internetowym twórcy mają możliwość opowiadania o ważnych dla nich kwestiach, nawet jeśli we własnym kraju ich głos nie może być upubliczniony. Takim przypadkiem jest pokazywana na festiwalu Tajemnica kwiatu plumerii ze Sri Lanki, gdzie relacje homoseksualne podlegają nadal karze więzienia.

Wśród wielu tematów i sposobów opowiadania szukaliśmy przede wszystkim filmów, które łączą wrażliwość społeczną z intrygującą filmową formą. Czasem są to bardzo awangardowe i zarazem mocno upolitycznione eksperymenty, jak tajskie science-fiction Supernatural, czasem – dobrze opowiedziane melodramatyczne historie, zamknięte w pięknych kadrach, jak Zagubieni w raju z Wietnamu czy Będzie lepiej z Tajlandii. Ważne było też dla nas ukazanie historii z różnych środowisk i pokoleń, stąd w programie znalazł się film o barwnej subkulturze drag queens z Filipin (Metamorfoza), o trudnym dorastaniu w nietolerancyjnym środowisku koreańskiego liceum (Nocny lot), ale też o tym, co może oznaczać ujawnienie homoseksualnej orientacji dla starzejącego się mężczyzny (Bwakaw).

Kadr z filmu "Unforgiven".

Kadr z filmu „Unforgiven”.

– Pokazy Specjalne to premiery filmów utytułowanych autorów. Czego możemy się po nich spodziewać? Czy któryś z prezentowanych filmów ma szansę wejść do regularnej dystrybucji w polskich kinach?

MK: – Pokazy Specjalne to „duże” tytuły uznanych twórców, okazja do zapoznania się z najnowszymi filmami mistrzów kina azjatyckiego. Widzów czeka tu spora różnorodność: od epickiego fresku Ann Hui (Złoty wiek), przez fabularyzowany dokument z Filipin o największym szpitalu położniczym w Manili (Fabryka dzieci Eduardo Roya) po bezlitosny film penetrujący bardzo mroczne zakamarki rzeczywistości (Kanako w krainie czarów Nakashimy) i jeden z najlepszych filmów sztuk walk ostatnich lat (Raid 2: Bardacha Evansa). Każdy z tych obrazów zasługuje na szerszą dystrybucję, jednak znając nasze realia, szanse na to są znikome.

– Które filmy, Waszym zdaniem, zasługują na specjalną uwagę i których warto by było nie przegapić, korzystając z okazji, że będą na festiwalu prezentowane?

MK: – Pięć Smaków to z założenia stosunkowo skromny program (trzydzieści parę tytułów), co pozwala nam prowadzić bardzo staranną selekcję. Nie mamy „zapychaczy”, każdy film wart jest uwagi. Zwłaszcza, że to prawdopodobnie jedyna okazja, aby zapoznać się z tymi znakomitymi dziełami na dużym ekranie!

Bartek Borys

Historyk, miłośnik podróży z plecakiem. Planuje kolejną wyprawę w dzień powrotu z poprzedniej, uwielbia być w drodze. Od czasu do czasu wrzuca zdjęcia na My Point of View.

Komentarze: Bądź pierwsza/y