Jakie są objawy malarii? W jaki sposób dochodzi do zakażenia chorobą? Jak można zmniejszyć ryzyko zachorowania? W drodze przez Angolę sprawdzili to uczestnicy sztafety Afryka Nowaka.

Malaria. Tropikalna choroba pasożytnicza roznoszona przez komary. Sama myśl o niej wywołuje trwogę wśród większości podróżników. Do tej większości zaliczamy się również i my. Zwłaszcza, że prawie wszyscy członkowie poprzedzającej nas ekipy Angola 1 „w krytycznym momencie” zachorowali na malarię.

Dotarliśmy do Moxico, regionu Angoli zamieszkanego przez osiemset tysięcy ludzi. Klimat jest tropikalny wilgotny, a zatem sprzyjający malarii.

W Luenie, stolicy regionu, spotkaliśmy się z Adrianą i Juanem Palacios – lekarzami i argentyńskimi misjonarzami Kościoła Ewangelickiego, pracującymi w szpitalu Jesus Salve. Lekarze dziennie przyjmują w poradni stu dwudziestu pacjentów. W porównaniu z rokiem 2009 liczba pacjentów spadła o 11308, głównie dzięki intensyfikacji kampanii przeciw malarii i innym chorobom zakaźnym. Mimo to statystyki pokazują, że właśnie w 2009 roku w Moxico zarejestrowano 18588 przypadków zachorowań na malarię, z czego 345 zakończyło się zgonem. Korzystając z okazji postanowiliśmy zadać Adrianie i Juanowi kilka pytań na temat tej choroby.

– Jak możemy rozpoznać malarię i jak ją leczyć w warunkach polowych?

Juan Palacios: – Najlepsza jest kombinacja leków. Dla poprawy efektywności kuracji antymalarycznej najlepiej jest zastosować zestaw dwóch leków. Polecam zakupić 3 tabletki leku o nazwie Fansidar i sześć tabletek leku Arinate. Pierwszy w wypadku wystąpienia objawów należy zastosować uderzeniowo i jednorazowo zaaplikować wszystkie tabletki. Natomiast drugi stosować przez trzy dni, podając po tabletce rano i wieczorem. W ten sposób prowadzona trzydniowa kuracja daje najlepsze efekty.

Jeśli zaś chodzi o objawy samej choroby, to najczęściej występującymi są: gorączka, dreszcze, ogólne osłabienie, biegunka, naprzemienne ataki zimna i ciepła.

Adriana Palacios: – Dla Europejczyka malaria może mieć przebieg podobny do silnej grypy. My sami zachorowaliśmy na malarię już kilkakrotnie w ciągu ośmiu lat, które spędziliśmy w Angoli. Za każdym razem po szybkim zdiagnozowaniu i podaniu lekarstw po trzech dniach byliśmy zdrowi.

Juan Palacios: – Najważniejszą kwestią jest profilaktyka. Stosowanie prewencyjnych środków medycznych nigdy jednak nie daje stuprocentowej ochrony. Ryzyko istnieje zawsze.

– W jaki sposób dochodzi do samego zakażenia chorobą?

A.P.: – Zakażenie powodują pierwotniaki z rodzaju Plasmodium – zarodźce malarii. Są one przenoszone w ślinie komara. Podczas ukąszenia zakaża ona organizm osoby ukąszonej. Pierwotniaki nie powodują choroby wśród komarów. Owad jest jedynie pośrednikiem, przenoszącym zarodźce między osobami zarażonymi, a zdrowymi. Mówiąc prościej – komar kąsa osobę już chorą na malarię i razem z krwią do jego organizmu dostają się zarodźce, które dla samego komara są zupełnie nieszkodliwe. Później komar kąsa zdrową osobę i w swojej ślinie przenosi zarodźce, infekując pierwotniakiem zdrowy organizm i powodując malarię.

– Czy po każdym ukąszeniu komara można zachorować na malarię?

J.P.: – I tak, i nie. Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że samych rodzajów komarów jest kilkadziesiąt. Zaledwie jeden z nich, którego łacińska nazwa brzmi Anopheles wywołuje chorobę. Jest to rodzaj z charakterystycznie wygiętymi w górę tylnymi odnóżami i odwłokiem. Inne komary są nieszkodliwe. Jedynie Anopheles przenosi zarodźce malarii będące bezpośrednią przyczyną choroby.

Przy czym pamiętać trzeba, że spośród wszystkich komarów, tylko samice kąsają człowieka. Kąsają, bo potrzebują energii z ludzkiej krwi do procesu rozrodczego. Zatem samiec komara i samica nie będąca w ciąży są dla nas nieszkodliwe. Komary odżywiają się przecież głównie wodą i wilgocią z roślin. I jeszcze jedna kwestia. Komarzyca potrzebuje krwi tylko raz dziennie, a średnia długość życia komara to 2-3 miesiące.

– Czy mieszkańcy Angoli chorują na malarię, czy są na nią odporni?

J.P.: – Cóż, malaria jest tutaj często spotykaną chorobą. Oczywiście tubylcy są na nią bardziej odporni i w razie zachorowania objawy są łagodniejsze. Problem jednak w tym, że wiedza na temat profilaktyki i przeciwdziałania chorobie jest tu niedostateczna. Niestety nierzadko dochodzi do sytuacji, że w przypadkach nieleczonych dochodzi do śmierci pacjenta.

Śmierć może spowodować również tzw. malaria mózgowa. W jej przypadku niezwykle istotne jest podanie leku w ciągu najdalej 24 godzin od pojawienia się objawów. Z perspektywy małych angolskich wiosek doba to czas zupełnie niewystarczający na dotarcie do jakiegokolwiek szpitala.

– Czyli gdyby wyizolować wszystkich chorych na malarię można by przerwać ten łańcuch?

J.P.: – Oczywiście. Tylko że w praktyce jest to niemożliwe. Komar żyje 2-3 miesiące. Rodzi się niezainfekowany. Jeżeli podczas swojego życia nie ukąsi osoby chorej na malarię, nie będzie jej nosicielem. Tylko jak odizolować na kwartał wszystkich zainfekowanych i chorych na malarię? Jest to niewykonalne chociażby w samej Angoli, gdzie malaria w interiorze jest niestety tak powszechna jak w Polsce grypa. Wielokrotnie niediagnozowana i przewlekła.

– Co jeszcze można nam, i naszym następcom sztafetowym, poradzić w kwestii malarii?

J.P.: – Przyjmowanie tabletek będących profilaktyką antymalaryczną może mieć, jako skutek uboczny, zły wpływ na wątrobę. Jeśli są one podawane w dużej ilości warto po powrocie do kraju przebadać ten organ. My bierzemy tabletki antymalaryczne raz na tydzień. Natomiast europejczycy często aplikują je codziennie co już przy 2 miesięcznym pobycie może mieć niekorzystny wpływ na wątrobę.

Malaria rozwija się w zakażonym organizmie minimalnie od 7 do 10 dni. Maksymalnie może wystąpić po 30 dniach od ukąszenia. Przed wyjazdem ze strefy malarycznej warto zrobić sobie bardzo popularny i dostępny, przynajmniej w Angoli, test krwi. Przy czym wynik negatywny testu nie daje gwarancji, że po powrocie jednak nie zachorujemy. Warto również przed wyjazdem profilaktycznie zaopatrzyć się we wspominaną kombinacje leków. Leczenie malarii w strefach niemalarycznych jest dużo bardziej skomplikowane niż proponowana przeze mnie 3-dniowa kuracja.

Z ciekawostek mogę jeszcze dodać, że kolor czarny przyciąga komary. Warto popołudniami i w nocy ubierać jasne kolory, a także przykrywać ciemne włosy jasnymi nakryciami głowy.

* * * * *

Zapadał zmrok. Komary coraz intensywniej bzyczały dookoła. Pożegnaliśmy naszych rozmówców i pędem popedałowaliśmy przebrać się w jasne ubrania. W Angoli w czwórkę spędziliśmy miesiąc. Każdy z nas został kilkadziesiąt razy ukąszony przez komary. Paradoksalnie najwięcej ukąszeń przyjęliśmy w stolicy Angoli. Luanda leży na nizinie. Olbrzymie miasto, 8 milionów ludzi. Wilgoć, zaduch, rynsztoki w dzielnicach biedy płynące wszelkiej maści zanieczyszczeniami i śmieciami. Tu malaria wisi w powietrzu. Wieczorami w bogatszych dzielnicach miasta służby porządkowe dymem o barwie i zapachu spalonego oleju samochodowego próbują zagazować natrętne owady.

Na płaskowyżu, gdzie przebywaliśmy zawsze powyżej wysokości 1200 m n.p.m., komarów wizualnie było mniej. Ale też kąsały. Czy zachorujemy na malarię? Czas pokaże…

Afryka Nowaka

Wyprawa rowerem, statkiem, konno, czółnem i pieszo przez Afrykę szlakiem Kazimierza Nowaka. 24 ekipy, 40 tys. km, 2 lata w trasie.

Komentarze: Bądź pierwsza/y