Machu Picchu Cycle Expedition 2011 – bo rower daje wolność
Jest ich pięcioro. W lipcu pakują rowery do samolotu i lecą do Peru. A tam czekają już na nich kilometry tras, które zamierzają pokonać na swoich bicyklach. O planowanej wyprawie rozmawiamy z jej uczestnikami Szymonem Belką, Anną Kitowską, Markiem Klimowiczem, Romanem Bednarkiem i Kacprem Kadłubiskim.
– Skąd się znacie? W jaki sposób stworzyliście taki, a nie inny zespół?
Szymon: – Na usta się ciśnie, że znamy się całe życie. Niestety tak nie jest. Połączyła nas przede wszystkim chęć aktywnego spędzenia wakacji na rowerze i pragnienie poznania świata. Większość ekipy, czyli ja, Ania i Kacper, poznała się przez Studencki Klub Turystyczny Politechniki Gdańskiej „FIFY”. Co łatwo zauważyć, w naszym zespole przeważa testosteron – bynajmniej nie z powodu mniemania, że kobiety nie poradzą sobie w tych warunkach. Kobiety mogą sobie nawet lepiej radzić, szczególnie na dużych wysokościach, gdzie będzie znacznie mniej tlenu. Powodem przewagi mężczyzn w naszej ekipie są przede wszystkim względy bezpieczeństwa.
Anna: – Pewnego wieczoru wraz z Szymonem zaczęliśmy zastanawiać się, gdzie by tu pojechać w tym roku? Wpadliśmy na pomysł, aby wybrać się rowerami w jakieś niesamowite miejsce i miała to być nasza „wyprawa życia” (jak każdego roku). Postanowiliśmy odezwać się do Kacpra, który oczywiście był jak najbardziej na tak! To on zaproponował jako kolejnego członka ekipy Romka, z którym przemierzył prawie 3000 km z Pragi do Barcelony. Po jakimś czasie za namową Kacpra dołączył do nas jeszcze Marek, kolejny zapaleniec rowerowy.
– Czemu fascynuje Was pomykanie na rowerze? Co daje Wam jazda tym środkiem transportu?
Marek: – Rower to środek transportu, który umożliwia przemieszczanie się bez ograniczeń, jesteś wolny, sam decydujesz gdzie się zatrzymasz – czy to będzie wierzchołek góry z pięknym widokiem na zachód słońca czy park w środku miasta. Ponadto jest to jeden z najtańszych sposobów na zwiedzenia świata, idealny na studencką kieszeń.
Szymon: – Jazda rowerem jest według mnie najlepszym sposobem na poznawanie świata. Po pierwsze to aktywny tryb życia i ucieczka od komputera. Drugim powodem jest fakt, iż mogę przemieszczać się znacznie szybciej aniżeli pieszo, a co za tym idzie, chłonę więcej z otaczającego mnie świata i jestem bliżej mieszkańców danego terenu. Jestem w stanie poznać ich kulturę, gościnność i poznać realia ich życia codziennego.
Rower nie ogranicza finansowo. Dzięki niemu niskim kosztem mogłem zwiedzić prawie całą Europę. Rower daje frajdę z pokonywania własnych słabości i poprawia kondycję fizyczną. Przede wszystkim jednak rower to wolność – nie jestem ograniczony rozkładem jazdy kolei czy też komunikacji autobusowej, a czas dojazdu nie jest uzależniony od korków w miastach.
Roman: – Nie lubię pilotów wycieczek, którzy mówią mi, kiedy i gdzie mogę zrobić zdjęcie, pójść na obiad czy zrobić zakupy. Jadąc rowerem, poboczem drogi szybkiego ruchu, mogę zatrzymać się kiedy chcę, wyciągnąć aparat fotograficzny i uchwycić na zdjęciu na przykład lecącego ponad lasem drapieżnika, który wypatrzył już swoją ofiarę. Tylko rower daje mi taką wolność.
Kacper: – Jazda na rowerze to od paru lat sens mojego życia. Na pierwszą wyprawę wybrałem się 3 lata temu z dwójką znajomych z klubu „FIFY” – Rumunia, Bułgaria, Grecja – na koniec wejście na Olimp. I tak to się zaczęło. Poczucie prawdziwej wolności, możliwość przemierzania nadspodziewanie dużych dystansów za małe pieniądze, prawdziwe życie malutkich, zapuszczonych wiosek i wielkich miast. Cały świat w pigułce, lepiej chyba nie da się go poznawać. Tylko rowerem można dotrzeć w każdy zakątek.
Komentarze: Bądź pierwsza/y