W ostatnich latach salsa kubańska (casino) w Polsce zyskała na popularności. Coraz więcej ludzi zaczęło szukać aktywności dającej nie tylko możliwości rozwoju ruchowego, ale także okazję na dobrą zabawę i poznanie ciekawych ludzi. Casino jest tańcem dostarczającym sporo pozytywnej energii w związku z czym stało się idealnym lekarstwem na szarość dnia codziennego.

Powstało na Kubie w latach pięćdziesiątych. Jest tańcem chodzonym, w którym partnerzy wykonują określone figury i kombinacje ruchowe poruszając się względem siebie po okręgu. Nazwa casino wywodzi się od popularnego w Havanie klubu Casino Deportivo (obecnie Cristino Naranjo), który gromadził niegdyś twórcze młode towarzystwo. Salsa kubańska charakteryzuje się dużą dynamiką wykonywania figur oraz swobodą interpretacji dzięki czemu pobudza nie tylko ciało ale i duszę.

Problem w tym, że wiele osób przystępując do nauki casino bardzo szybko zapomina o podstawowej rzeczy, jaką jest prawdziwa radość z tańca. Błądzą między potrzebą pokazania się, a niesłusznym skrępowaniem. Wykonują skomplikowane figury nie zwracając uwagi na czerpanie przyjemności z tego co robią, a przecież nie na tym to wszystko ma polegać.

Podczas naszego pobytu na Kubie odwiedziliśmy szesnaście największych miast, przejechaliśmy dwa tysiące kilometrów, braliśmy udział w wielu koncertach, odwiedziliśmy niejedno casa de la musica – wszystko to po to, by znaleźć odpowiedzi na pytanie „co drzemie w sercach kubańskich casineros”. Jechaliśmy na wyspę pełni nadziei i oczekiwań. Nie wiedzieliśmy jednak do końca czego możemy się spodziewać.

Już pierwsze dni naszego pobytu uświadomiły nam, że to czego szukamy – muzyczne inspiracje – są tuż obok. Gdzie? W każdym Kubańczyku. Na Kubie nie gra roli wiek, pochodzenie, kolor skóry. Nieważne czy jest się prostym czy garbatym. Na Kubie tańczy każdy zapominając o ograniczeniach i wszelkich regułach. Nikt nie wymyśla dodatkowych rzeczy dla szpanu. Nikt nie stoi skrępowany pod ścianą zastanawiając się czy coś wypada czy nie. Do pobudzenia nie potrzeba nic oprócz kilku prostych dźwięków. Nieważne czy będą wystukane, zagrane patykiem na butelce czy też wyklaskane.

Idąc ulicą sprawdzaliśmy reakcje ludzi na różne zachowania. Tańczyliśmy w każdym miejscu gdzie tylko się dało, śpiewaliśmy na chodniku, wystukiwaliśmy rytmy prowokując odzew miejscowych.

Nikt nie spojrzał krzywo na grupę turystów szalejących w środku miasta, a wręcz przeciwnie. Było wiele chętnych osób, które zatrzymywały się obok z zainteresowaniem i pytaniem w oczach jak to możliwe, że Europejczycy potrafią się tak bawić. Przyłączali się, rozmawiali, opowiadali o kulturze i o magicznym „czymś” które mają we krwi. Chyba nie mieli na myśli „złotej wody”, której u nich dostatek, ale coś trudniejszego do zidentyfikowania. Coś co powoduje, że mimowolnie reagują na usłyszane dźwięki poruszając swoim ciałem rytmicznie i płynnie.

Na kubańskiej imprezie razem bawią się młodzi i starzy. Zobaczyliśmy babcie, które lepiej tańczą rumbę niż chodzą, młode dziewczynki z poczuciem rytmu godnym niejednego zawodowego tancerza. Łza kręciła się w oku podczas patrzenia na szalony tłum, a uśmiech nie schodził z twarzy. Taniec na Kubie nie zna barier. Tam tańczy każdy.

Stojąc w kolejce przed jednym z koncertów w Hawanie zostałam zaczepiona przez niepełnosprawnego mężczyznę. Widział jak kołyszę się do muzyki. Złapał mnie za rękę, pociągnął kawałek z sobą, żeby móc się chwycić filara i ni stąd ni zowąd zaczął prowadzić. Co było w tym tańcu szczególnego? To, że ów Pan nie miał jednej nogi. W tamtej chwili nie miało to żadnego znaczenia. Z klubu było słychać muzykę i to wystarczyło do tego, żeby bariery przestały istnieć.

Conjunto Folklorico

Rumba w Conjunto Folklorico, Havana. (Fot. Barbara Kur)

Salsa kubańska jest tańcem ulicznym. Daje poczucie wolności, nie zamyka się w schematach, wyzwala emocje i dodaje energii. Nie oznacza to jednak, że nie ma w niej określonych zasad i reguł. Każdy casinero wie, że powinno się tańczyć na całych stopach, wykonywać przechodzone obroty i nudos cubanos (węzły kubańskie – charakterystyczne dla salsy kubańskiej zaplątywanie i odplątywanie rąk) bez wyłamywania rąk partnerce.

Najważniejszą rzeczą nie są jednak figury a rytm, który stanowi podstawę kubańskiej muzyki. Czasami zbyt skomplikowany dla zwykłego śmiertelnika, za to doskonale znany większości Kubańczyków. Większość z nich nie zna zbyt wielu figur. Posiada jednak poczucie rytmu niezrozumiałe dla wielu z nas. Po kilku pierwszych dźwiękach ich nogi zaczynają się ruszać, a biodra wpadają w swobodny ruch. Ciało płynie po parkiecie w szalonym pląsie uwalniając wszelkie emocje i zapominając o ograniczeniach.

Kubańczycy posiadają tę szczególną moc niezależnie od wieku czy płci. Jak, skąd i dlaczego? Tego nie wiem. Ale wiem, że to co drzemie w sercach Kubańczyków jest czymś szczególnym, czymś co przemienia szarą rzeczywistość w świat pełen uśmiechu. Czymś co pobudza ciało i duszę i przesłania trudy życia codziennego związane z komunistycznym systemem i brakiem pieniędzy. Likwiduje chęć posiadania i pomaga docenić to co się ma. Pobudza wyobraźnie i inspiruje do działania. Tym czymś jest właśnie muzyka…

Sylwia Pankowska

Otwarta na świat i nowe wyzwania, amatorka salsy i kultury kubańskiej.

Komentarze: 2

Filip 18 kwietnia 2012 o 17:29

Fajny artykul, choc Kolumbijczycy chyba jednak tancza lepiej to nie ma jak Kubanczycy bawiacy sie na ulicy bez zadnego skrepowania. Pozdro. F.

Odpowiedz

dorota 19 kwietnia 2012 o 20:19

Można im pozazdrościć – TAKIEGO UŚMIECHU!

Odpowiedz