W siedem osób mają zamiar zdobyć najwyższy szczyt Kaukazu, czyli Elbrus. Ich celem oprócz wejścia na szczyt jest sporządzenie dzienników z podróży stanowiących dokumentację wyjazdu. Wiktor Rozmus w wywiadzie przybliża nieco ten pomysł i opowiada o samej podróży.

– Może na początku kilka słów o waszej ekipie: skąd się znacie? Czy razem wpadliście na pomysł wejścia na Elbrus? Czy mieliście wcześniej jakieś wspólne przygody?

– Historia poznania wszystkich członków jest dość zróżnicowana. W najbliższym środowisku czasem trudno znaleźć ludzi z podobną pasją podróżowania, a już w zupełności ludzi, którzy podzielają wysokogórskie wędrówki. W większości poznaliśmy się przez internet poprzez różne fora podróżnicze. Myślę, że wszystkie kulisy naszego poznania dobrze opisuje nasza strona internetowa.

– Wasza ekipa liczy siedem osób. Czy to dobra ilość jak na ten typ wyprawy?

– Tak, ekipa liczy siedem osób i nie wykluczone, że jeszcze ktoś dołączy. To duża ekipa jeśli chodzi o góry, jednak Elbrus jest prostą górą i nie wymaga stosowania technik alpinistycznych i asekuracji lotnej. Trzeba mieć tylko podstawowy sprzęt lodowcowy, więc w zasadzie nie ma limitów uczestników. Nie są to jednak przypadkowe osoby, znamy się dobrze z niejednego wyjazdu i bardzo cenimy sobie nastrój w grupie. Zanim ktoś nowy pojedzie z nami na większą wyprawę musi uczestniczyć w jednym małym wyjeździe. Nie mamy kłopotów z dogadywaniem się. Nasz wyjazd bardzo dokładnie planujemy, a wszystkie decyzje podejmuje kierownik wyprawy, oczywiście po wysłuchaniu zdania innych osób ( to ja :) ).

– Dlaczego akurat Elbrus? Przecież jest tyle różnych szczytów równie interesujących.

– Plany zdobycia Elbrusa pojawiły się jeszcze przed wyjazdem w Alpy na Mont Blanc. Wokół obydwu tych szczytów narosło dużo sprzeczności na temat, który z nich reprezentuje Europę, jako jej najwyższy szczyt. Według Messnera i jego zwolenników właśnie ta góra jest reprezentantem Europy, jednak według unii geograficznej leży już poza jej granicami, a reprezentantem naszego kontynentu jest Mont Blanc – 4810m n.p.m. Żeby poszczycić się zdobyciem najwyższego szczytu Europy trzeba dla pewności zaliczyć obydwie góry. Mont Blanc już zdobyliśmy, teraz celem naszej wyprawy jest Elbrus.

– Czy oprócz zdobycia szczytu zamierzacie pokręcić się po okolicy, zobaczyć jak żyją lokalni mieszkańcy?

– Być może odwiedzimy jeszcze dolinę Benzingi zwaną małymi Himalajami przez swoje ukształtowanie, ale to zostanie postanowione na miejscu. Zależy też od bezpieczeństwa w regionie, trzeba pamiętać, że jest to strefa przygraniczna, gdzie zdarzają się konflikty na tle narodowościowym.

– Wyprawa już niebawem bo w lipcu. Co już za wami a co jeszcze zostało wam do zrobienia z rzeczy koniecznych?

– Za nami już zdecydowanie problem zakupu sprzętu i niezbędnego ekwipunku. Rzeczy wciąż konieczne do zrobienia to przede wszystkim wyrobienie wizy rosyjskiej, co nie jest prostym procederem. Potrzebny nam będzie do tego voucher rosyjskiego biura podróży z uwzględnionym Elbrusem, o który musimy się postarać. Pozostaje też kupno biletów. Na miejsce, czyli do Mineralnych Wód, skąd przejedziemy busem do położonego u stóp góry miasteczka Azau, musimy dostać się pociągiem z Kijowa. Bilet musimy zakupić wcześniej bo na miejscu w dzień wyjazdu jest on nie do kupienia.

– Czy jest strach? Jeśli tak to przed czym?

– Najbardziej boimy się nie samej góry, ale napiętej sytuacji w regionie. Elbrus uznawany jest za prostą górę jednak obecnie rejon Karbado-Bałkarii jest zamknięty przez wprowadzenie stanu wyjątkowego po ostatnich zamachach terrorystycznych, gdzie zginęło trzech turystów jadących właśnie na Elbrus. Jesteśmy jednak dobrej myśli i mamy nadzieję, że sytuacja uspokoi się do lipca

– Czym wasza ekspedycja różni się od innych zdobywców?

– Myślę, że tym co wnosimy do zdobycia szczytu są nie tylko nasze przeżycia, ale dokumentacja z wyjazdu. Chcemy podobnie jak Peron4 promować turystykę indywidualną, na własną rękę i zachęcać do samodzielnych wypraw, nie tylko z komercyjnych wyjazdów. Swoje wędrówki staramy się bardzo dobrze dokumentować i opisywać. Nasz ostatni dziennik z Mont Blanc to nie tylko relacja, ale także przewodnik po regionie, który zainteresowanym odpowiada na wszystkie pytania jak zdobyć szczyć, którędy i na co być przygotowanym. W Internecie można spotkać bardzo dużo relacji z wejść, ale niejednokrotnie zupełnie brak w nich informacji praktycznych czy różnych ciekawostek z regionu. Chcemy żeby nasze dzienniki były bardziej wartościowe.

– Góry, góry, szczyty, wspinaczka. Te wszystkie rzeczy zapewne was łączą. A co was dzieli?

– Dzieli nas odległość :) Chcąc się spotkać wszyscy razem mamy do przejechania długość całej Polski. Nie przeszkadza nam to jednak we wspólnym planowaniu kolejnych wypraw. Przed Elbrusem zamierzamy wspólnie wybrać się jeszcze na Grossglockner w Austrii oraz tradycyjnie w nasze polskie góry.

– Kolejny szczyt to…?

– Są pierwsze pomysły na coś mniej komercyjnego i bardziej technicznego. Niewykluczone, że będzie to Pamir, ale nie wcześniej niż za rok (niestety większość z nas ma tylko 26dni urlopu) i czas zweryfikuje nasze plany oraz cele.

Samia Grabowska

Czasem gdzieś jedzie. A jak nie jedzie to jej myśli wędrują daleko :) Dalej niż mogłyby ją zaprowadzić nogi.

Komentarze: Bądź pierwsza/y