Droga wiła się przez przepiękne wzgórza, z których mieliśmy widok na porośnięte lasem doliny z rozrzuconymi wszędzie wokół starożytnymi wioskami. Jedna z nich, Battir, położona dalej na wschód, słynie z bakłażanów i może się pochwalić jednymi z najstarszych na świecie przykładów tarasowej uprawy ziemi. Jeśli rozbudowa muru aneksyjnego pójdzie zgodnie z planem, wszystkie te pola, uprawiane od wieków, zostaną zniszczone. Przewiduje się tak rozległe straty, że w ramach rzadko spotykanej, skoordynowanej akcji Izraelczycy i Palestyńczycy pracują razem nad tym, aby uniemożliwić budowę muru w tym miejscu.

Dziennik czasu okupacji nie jest typową książką podróżniczą, a już tym bardziej relacją z wyprawy czy przewodnikiem. To wielowymiarowy zbiór przemyśleń o współczesnej Palestynie. To skarbnica wiedzy o codziennym życiu ludzi zamieszkujących ten kraj od lat.

Jest w niej sporo polityki, a także zagadnień religijnych i społecznych, jednak czytelnik nie powinien czuć przesycenia „poważnymi tematami” – Raja Shehadeh umiejętnie przystraja treść wątkami osobistymi i opisami palestyńskiej przyrody (warto wcześniej poznać jego siedem wędrówek z książki Palestyńskie wędrówki – zapiski o znikającym krajobrazie).

Niezbyt pospolity koślaczek stożkowaty, którego można niekiedy oglądać na wzgórzach wiosną, zawędrował do mojego pokoju – żeby przeżyć. Został wygnany przez trwające w okolicy prace budowlane.

Palestyna to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na ziemi. Zastanawiające, prawda? A jednak prawdziwe, bo w skali globalnej, od wieków, była celem dla niezliczonej ilości pielgrzymów i podróżników. Przez Palestynę od tysięcy lat prowadzą szlaki handlowe, pielgrzymie, wojenne… Jednak współcześnie niewielu może swobodnie po niej podróżować. Również mieszkający w niej Arabowie, Żydzi i Chrześcijanie, chcąc przemieścić się z miejsca na miejsce, muszą codziennie borykać się z setkami ograniczeń.

Dziesięć lat temu Izrael nie odmawiał swoim obywatelom prawa wjazdu do palestyńskich miast na Zachodnim Brzegu, a strefa Gazy nie była oblężona jak dziś. O ileż łatwiej jest narzucić swój pogląd na temat ludzi żyjących za murami getta, gdy nie pozwala się swoim obywatelom spotykać z nimi osobiście i oglądać tego, co się dzieje, na własne oczy.

Także niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo tę ziemię przeobrażono w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, jak znacząco ograniczono jej wolność – mimo tego (a może dlatego właśnie), powinna swym ocalałym pięknem i nastrojem kusić wędrowców z całego świata. Chyba warto by turyści, korzystający z atrakcyjnych cen połączeń lotniczych z Tel Avivem i przystosowanej do europejskich tyłków infrastruktury turystycznej Izraela – po przeczytaniu tej książki – zastanowili się dlaczego spacerują po przystrzyżonej trawie popularnych izraelskich kurortów i betonowymi bulwarami nowoczesnych aglomeracji, zamiast zboczami dolin, wąwozami i uedami palestyńskich wzgórz.

(…) pojechaliśmy do odległej, smaganej wiatrem części dystryktu Hebronu na południu. (…)

Gdy przejeżdżaliśmy przez dwa tunele pod Bajt Dżala, ponownie uderzyła mnie niezłomna wola Izraelczyków, którzy przekopali się przez twardy wapień, żeby tylko skrócić drogę do Jerozolimy i podnieść atrakcyjność osiedli na południu. Mimo wszystko nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że miejsce to ma w sobie pewien desperacki smutek. Ci osadnicy dobrowolnie lokują się tam, gdzie są niechciani, jakby ich wiecznym przeznaczeniem było nie zaznać harmonii z otaczającymi ich społecznościami. Wydaje się, że ta olbrzymia energia, z jaką penetrują śliczne wzgórza i zakładają swoje osiedla, jest pochodną negatywnego przekonania, że wszędzie muszą przedzierać się siłą i narzucać swoją obecność, nie mogą spróbować innego podejścia i dosłyszeć apeli o pokój powtarzanych raz po raz przez ich sąsiadów. Wydaje się, że żyją w takiej nienawiści do samych siebie, iż nie wyobrażają sobie, jak ktokolwiek mógłby zgodzić się mieszkać obok nich.

Gdy wychynęliśmy z ciemnych tuneli i wyjechaliśmy poza otaczające Betlejem, prężnie rozwijające się osiedla, które doszczętnie zniszczyły wzgórza po obu stronach drogi, nie mogłem się nadziwić, jak dobrze utrzymane były te wzniesienia, których jeszcze nie pochłonęły osiedla. Mimo że jest to region o charakterze pustynnym lub półpustynnym, gdzie przez lata działało sanatorium dla gruźlików, większość ziem, które udało się Palestyńczykom zachować, była ukształtowana tarasowo, uprawiana i obsadzona drzewami owocowymi oraz winoroślą.

Raja Shehadeh sprawnie prowadzi czytelników między charakterystycznymi cechami krajobrazu palestyńskich miast i prowincji, zwracając szczególną uwagę na zmiany zachodzące w codziennym wyglądzie przestrzeni publicznej oraz wnikliwie analizuje ich przyczyny.

Dzisiaj w drodze przez miasto widziałem z samochodu ogromne plakaty reklamujące pożyczki bankowe i ogłaszające projekty USAID* jako inicjatywy, które zapewniają nowe życie: „To, co sobie wymarzysz, nie ma granic” – przekonują nas. Przedtem nie mieliśmy tych billboardów, które teraz dominują na naszym niebie, zachęcając do pożyczania, kupowania i snucia marzeń, byle nie o podróżowaniu poza granice naszego małego miasta i bez zatrzymywania przez armię okupanta. Przed tym pozornym pokojem nie mieliśmy możliwości zaciągnięcia kredytu. Teraz banki zdominowały nasze życie, tak jak ich billboardy zdominowały nasze niebo.

Raja w charakterystycznym stylu opisuje zmagania z życiową sarhą, którą okazało się życie Palestyńczyków żyjących na okupowanych ziemiach Zachodniego Brzegu. To także kronika wydarzeń, które dobrze pamiętamy – od grudnia 2009 roku do maja 2012 roku – np. gorący czas Arabskiej Wiosny i tego co zmieniła w życiu mieszkańców regionu czy ataku izraelskich sił zbrojnych na statek „Mavi Marmara”.

Pewien filmowiec nauczył mieszkańców obozu dla uchodźców Aida w Betlejem technik wideomappingu i poprosił ich, aby przedstawili różne aspekty życia w obozie, ukazując zmiany, jakim z upływem czasu ulegała ich przestrzeń życiowa.

Z Dziennika czasu okupacji dowiemy się więc wiele nie tylko o budowanych osiedlach żydowskich na Zachodnim Brzegu, o strefach A, B, C i ograniczeniach w przemieszczaniu się pomiędzy nimi, o murze aneksyjnym i życiu w jego najbliższej przestrzeni, ale także o graffiti Banksy’ego w Betlejem i innych artystycznych reakcjach na sytuację w Palestynie i Strefie Gazy. Nie tylko o skomplikowanych procedurach granicznych obowiązujących w Izraelu, ale także o Procesji Światła w Jerozolimie i Ramallah czy innych świętach religijnych kultywowanych w Palestynie od wieków.

To książka o poszukiwaniu drogi bez map – te dezaktualizują się w Palestynie zbyt szybko. To książka o drodze, poszukiwanej i odbywanej na własną rękę, z wykorzystaniem wiedzy, doświadczenia, pamięci i intuicji. Jest ona rodzajem niepełnej „instrukcji obsługi” Palestyny i Izraela, ułatwiającej zrozumienie i orientowanie się w zawiłych mechanizmach organizujących współczesną rzeczywistość dwóch narodów.

* USAID – Amerykańska Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego

Raja Shehadeh, Dziennik czasu okupacji. Wydawnictwo Karakter, Kraków 2014

Norbert Skrzyński

Niespełniony geograf, ciągle dokonujący trudnego wyboru pomiędzy tym co robić lubi, a tym co robić musi. Z zamiłowania rowerzysta, czytelnik, obserwator, wielbiciel map. Radykalny przeciwnik bezmyślności. Ekstremalny zwolennik przemieszczania się.

Komentarze: Bądź pierwsza/y