Będąc w chilijskiej części Patagonii nie sposób nie odwiedzić Parku Narodowego Torres del Paine, będącego czymś w rodzaju wizytówki tej części Ameryki Południowej. Podobno kilkudniowy trek dookoła masywu, nazywany Circuit „O”, zalicza się do najpiękniejszych górskich wędrówek na świecie. Postanowiłem to sprawdzić.

Do plecaka spakowałem niezbędny sprzęt, jedzenie i… moją małą kamerę, którą kiedyś już nakręciłem jeden filmik na pewnej, mniej lub bardziej znanej, pustyni solnej. Tym razem sam pomysł i sceneria nie były aż tak bez sensu jak wówczas, ale sądzę, że w ostatecznym rozrachunku te dwie produkcje filmowe można zakwalifikować do tego samego gatunku… :)

A zatem zapraszam na epicką, pseudopodróżniczą i pseudogórską opowieść o… no właśnie, o czym? To historia męskiej przyjaźni, która została wystawiona na próbę w górach patagońskiego masywu Torres del Paine (Chile). To także próba ukazania piękna wędrówki górskiej, w sposób inny niż poetyckie uniesienia o ciężkim plecaku i zroszonych potem czołach wędrujących. Oprócz tego, w filmie znajdziemy kilka praktycznych wskazówek i nowatorskich wizji, a wszystko to w baśniowej oprawie pięknego niczym sen Torres del Paine, które tu jednak jest tylko tłem dla doskonałej gry aktorów i mądrości płynących z ich słów…

Poziom absurdu jest wysoki, żart ściele się nisko, czyli tak, jak lubimy to w BezSensuStudio! Obiecujemy też, że to już prawdopodobnie ostatnia tego typu produkcja. Tak długa i tak… nudna? Bo czy nie wymyślimy niczego bardziej bez sensu, to nie możemy obiecać… :]

A tak trochę bardziej (ale tylko trochę) na poważnie – podczas pobytu w górach rzeczywiście trochę mi się nudziło… Powstało więc sporo materiału, z którym coś trzeba było zrobić. :] Zamysł był od początku w miarę jasny, jednak większość scen była wymyślana „po drodze”. Historia tego montażu jest prawdopodobnie bardziej emocjonująca niż sam spacer po Torres del Paine. Zostawiłem ją na blog, bo to opowieść informatyczna, a nie podróżnicza.

Zapnijcie pasy, rozgrzejcie gałki oczne (żeby nimi przewracać synchronicznie do „łomader, co za pajac..”, „bez sensu, kogo to śmieszy?” :P), można otworzyć piwo, można się wczuć też ,oczywiście, jak kto lubi! :]

Kuba Fedorowicz

Zawsze powtarzał, że trzeba iść własną drogą - i robił to konsekwentnie. Odbył samotna podróż autostopem po Ameryce Łacińskiej - swoje Grand Tour, uwielbiał sporty, ruch, działanie. Swoją ziemską wędrówkę zakończył 6 marca 2012 roku.

Komentarze: Bądź pierwsza/y