Od dziś przez półtora miesiąca fasady dwóch kamienic na krakowskim Kazimierzu będą uśmiechnięte. Dosłownie i w przenośni. Dzięki fotografiom Bartka Koczenasza oraz wizualizacjom Jurka Tchórzewskiego, którzy wspólną wystawą pod tytułem Jeden Uśmiech spróbują zarazić ludzi pozytywną energią.

O tym niezwykłym przedsięwzięciu, a także o tym, jak wiele wspólnego ma uśmiech z podróżowaniem, rozmawiamy z Bartkiem Koczenaszem.

– Wierzysz w moc uśmiechu?

– Tak. Powiedziałbym, że każdy wierzy, ale nie każdy wie, jak tę wiarę wykorzystać w życiu. Dziś ta moc jest mało doceniana. Zadaję sobie pytanie: skoro wiedzieliśmy i korzystaliśmy z tego, gdy byliśmy mali, to co się stało, że to zatraciliśmy?

 

– Zarażać uśmiechem będziecie tych, co przyjdą sami, ale też przechodniów… Wystawa to element kampanii społecznej na rzecz uśmiechu. Opowiedz więcej o formie realizacji Waszego pomysłu.

– Wystawa jest częścią projektu Smiley Planet, który tworzę. Będą to właściwie trzy ekspozycje dotykające tematu uśmiechu i podróży. Stworzone zostały ze zdjęć uśmiechniętych ludzi z różnych części świata, ich odpowiedzi na pytania o istotę uśmiechu. Będzie można przeczytać, co ci ludzie z różnych miejsc myślą i co mają w głowach, a dzięki fotografiom – popatrzeć im w oczy.

Pierwszą część wystawy tworzą zdjęcia, które zrobiłem w ubiegłym roku podczas podróży autostopem z Krakowa do Andaluzji i Algarve. Zawisną wewnątrz budynku JCC Centrum Społeczności Żydowskiej. Drugą ekspozycję stworzyliśmy wspólnie z Jurkiem Tchórzewskim, grafikiem. Będą to wielkoformatowe fotografie umieszczone w oknach kamienic na ulicy Miodowej 23 i 24 oraz wizualizacje wyświetlane wieczorami na fasadach budynków.

Trzeci element stanowi taka mała wystawa, która właściwie miała być niespodzianką. Po całym wnętrzu sklepu Idea Fix będzie się wić ponad setka zdjęć tworząca, wraz z fragmentami dziennika, relację z podróży, z której pochodzi materiał do dwóch głównych wystaw.

– Pomysł powstał przed wyjazdem czy po powrocie?

– Po wyjeździe. Właściwie to było tak: wykonałem taką fotografię śmiejącego się dzieciaka w Indonezji w 2008 roku – to właśnie ten Jeden Uśmiech, od którego wzięła się nazwa wystawy. Zdjęcie wydrukowałem i podróżowałem z nim wszędzie, a podczas podróży robiłem kolejne fotografie uśmiechniętych ludzi, którzy odpowiadali na moje pytania dotyczące radości, szczęścia i uśmiechu. Odpowiedzi niektórych osób wciąż spływają mi na skrzynkę mailową. Tym wszystkim właśnie chciałbym się podzielić.

– W opisie projektu czytamy: „(…) ludzie się wcale tak często nie uśmiechają, jakbyśmy się tego spodziewali”, a zaraz potem „Są takie miejsca… gdzie ludziom uśmiechanie się przychodzi wyjątkowo łatwo”. Czy istnieje stereotyp uśmiechu? Bardziej i mniej radosnych miejsc?

– Stereotypy dotykają wszystkich sfer, a więc są i te o uśmiechu. Mówi się, że południowcy są radośni, bo ich styl życia, wieczne manana i słońce sprawiają, że nie muszą się niczym martwić. Ja nie jestem o tym przekonany. Zazwyczaj gdy ktoś tak mówi, to jest to osoba, która była na wakacjach w Egipcie, Hiszpanii czy nawet Brazylii, ale nie poznała naprawdę tych ludzi.

Myślę, że ten wyjazd był dla mnie takim obaleniem stereotypów. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, że ludzie na południu Europy więcej się uśmiechają. Byłem na przykład w miasteczku Salobreña w Hiszpanii. Piękna miejscowość, nad samym morzem, z widokiem na Afrykę, zielono, słońce świeci, a ludzie maszerują z jakimś takim grymasem wymalowanym na twarzy. Muszę przyznać, że więcej przyjaznych osób spotykam w Krakowie na ulicy niż tam. Poza tym południowcy mówią, że jak jest gorąco, to wcale im się nie chce uśmiechać ;)

Ja staram się tworzyć i mówić o rzeczach, które nie do końca są związane z czynnikami zewnętrznymi, jak klimat czy otoczenie, które można obarczyć winą za wszystko.

 

– Jeśli uśmiech to nie tylko grymas na naszej twarzy, to jest…

– … to sposób postrzegania świata. Mimika może podążać za myślami albo myśli za mimiką. Stąd na przykład joga śmiechu. To jest jakiś śmiech, który się specjalnie wywołuje, a on potem zmienia percepcję rzeczywistości. A także fizjologię, np. ciśnienie krwi czy poziom endorfin.

– Postawiłbyś tezę, że podróżowanie uczy uśmiechu?

– Tak, a szczególnie podróżowanie w pojedynkę i na własna rękę. Podczas takich wyjazdów dosyć ciężko jest być samemu i rozmawiać z ludźmi, prosić o pomoc, nie uśmiechając się. A z czasem wchodzi to w krew, staje się łatwe, naturalne, wręcz ciężko jest się nie uśmiechać.

Mówi się, że uśmiech to ostatnia broń, która nam pozostaje. Gdy się uśmiechasz, wyłączasz strach, trudniej jest Cię zaatakować. Mieczysław Bieniek, bohater i autor książki Hajer jedzie do dalajlamy, pisze, że uśmiech to ostatnia i najlepsza rzecz. Że biednym ludziom jedyne, co pozostaje, to uśmiech, ale to on ma wartość.

– Chcecie tą wystawą zmienić ludzi, zanegować nasze narodowego przyzwolenie na narzekanie?

– Zawsze mówię, że są dwa sposoby powrotu uśmiechu na nasze twarze. Pierwszy opiera się na przysłowiu Z kim przestajesz, takim się stajesz. Przebywając w otoczeniu uśmiechniętych ludzi, łatwiej zdobyć się na uśmiech. To jest takie zarażanie i ta wystawa też ma to na celu. Fotografie mają za zadanie postawić człowieka, przechodnia twarzą w twarz z uśmiechniętymi ludźmi. Spowodować zderzenie z uśmiechem. Te zdjęcia były już wystawiane w październiku na ulicy Karmelickiej. Rozmawiałem wtedy z przechodniami i faktycznie mówili, że na ulicy zrobiło się jakoś lżej, pozytywniej.

Druga metoda na ponowne nauczenie się uśmiechu, to edukacja – o wartości uśmiechu, wpływie na zdrowie, o tym, że pomaga redukować stres, jak zmienia nasze postrzeganie rzeczywistości, pomaga zmierzyć się z problemami… że dzięki niemu żyje się lepiej. U nas nie ma takiej edukacji praktycznej, choć mówi się, że śmiech to zdrowie. Jestem przekonany, że gdyby każdy wiedział, co kryje w sobie uśmiech, to miałby go na twarzy częściej.

– Co jeszcze tworzy kampanię na rzecz uśmiechu?

– Smiley Planet, czyli podróżniczo-edukacyjny projekt o uśmiechu, który posługuje się moją osobą i fotografiami po to, aby „sprzedać” ten uśmiech i powiedzieć, co dobrego za sobą kryje. Jest strona internetowa, organizuję spotkania, slajdowiska, na których opowiadam o wyjazdach i ludziach.

Poza tym pierwszego października zorganizowaliśmy Światowy Dzień Uśmiechu w Krakowie. Podczas obchodów stworzyliśmy ogromny uśmiech na płycie Rynku, była też debata na jego temat.

Od dwóch miesięcy prowadzimy także z dwójką znajomych zajęcia z jogi śmiechu. To w zasadzie śmiech połączony z jogą, ruchem, ćwiczymy to, co robiliśmy naturalnie jako dzieci – uśmiechanie się i wzbudzanie salw śmiechu.

Ostatnio na przykład na jednym ze spotkań oprócz zdjęć z wyjazdów, pokazywałem wypowiedzi ludzi spotkanych na drodze. Gdyby ktoś nie znał pytań i spojrzał na odpowiedzi, to pomyślałby, że to pytania o to, czym jest ta najcenniejsza rzecz na świecie – a to były pytania o uśmiech. Słuchacze żywo na to reagowali, przyjmowali. To było niesamowite.

* * * * *

Bartolomeo Koczenasz – zwariowany podróżnik i poszukujący uśmiechu fotograf

Jerzy Tchórzewski – kreatywny grafik, piszący zdania obrazem

Wystawa: 21.01 – 28.02. 2010 r. ul. Miodowa 23 i 24, Kraków

Organizatorzy: JCC Centrum Społeczności Żydowskiej (ul. Miodowa 24, Kraków)

IDEA FIX: koncept sklep (ul. Miodowa 23/1, Kraków)

Jagoda Pietrzak

Lubi ciekawe historie i zmieniający się krajobraz. Od pewnego czasu próbuje wrócić z Bliskiego Wschodu. Robi mapy i Peron4.

Komentarze: Bądź pierwsza/y