Projekt „Autostopem ku wolności” powstał niedawno i prężnie się rozwija. Paweł i Alek wybierają się do Indii w poszukiwaniu odpowiedzi: Czym dla ludzi jest wolność? Czy czują się wolni? Jak opinie różnych ludzi mogą się różnić ze względu na kraj w którym żyją?

Przez całą drogę będą pytać, rozmawiać, obserwować i notować swoje spostrzeżenia. Przypieczętowaniem wyprawy będą spotkania z laureatami Pokojowej Nagrody Nobla. Między innymi z Lechem Wałęsą.

– Standardowe pytanie – skąd pomysł na taką wyprawę?

Alek: – Cóż, obawiam się, że raczej z przypadku. Moja siostra jest w Indiach na wymianie studenckiej i kusiła mnie przyjazdem. Początkowo stwierdziłem, że nie ma takiej opcji. Potem myślałem o ekspresowej podróży autostopem i dwutygodniowym pobycie u niej, następnie idea rozwinęła się z pomocą Pawła w „Autostopem ku Wolności: 20 000 km, 80 dni, 16 państw, 2 ludzi, 1 idea”. Ostatecznie postawimy stopę na Półwyspie Indyjskim już parę dni po odlocie siostry do Polski :)

Paweł: – Osobiście już w poprzednie wakacje miałem plan, by w trakcie jednej wyprawy dojechać do Maroka i Stambułu tak, żeby stanąć na dwóch nowych dla mnie kontynentach. Niestety, ze względu na pracę i sprawy prywatne, plan nie doszedł do skutku. Od tamtej pory chodziło mi po głowie coś odległego…

W październiku na Ogólnopolskim Zlocie Autostopowiczów w Bełchatowie wraz ze znajomymi zdecydowaliśmy się na Iran. Był to już dla mnie na tyle poważny plan, że pomimo iż ekipa się wykruszyła chciałem jechać nawet sam. Wtedy odezwał się do mnie Alek z propozycją wyjazdu do Indii.

Pierwotny plan mi nie pasował terminem i kilkoma szczegółami, ale na pewno trafił na podatny grunt. Takim to sposobem, po kilku dniach namysłu i po kolejnym spotkaniu narodził się pomysł „Autostopem ku Wolności”.

– Przez jakie kraje planujecie podróż i czym kierowaliście się w ich wyborze?

Alek: – Najprawdopodobniej ruszymy w kierunku Bari w południowych Włoszech, to obcas włoskiego buta. Potem zabierzemy się pewnie z jakimś uroczym panem kierowcą promem do Grecji (jest płatny od pojazdu, kierowcy bez problemu biorą autostopowiczów). Dalej ku Turcji, Iranowi i przez jedyne pakistańsko-indyjskie przejście graniczne dotrzemy do Indii. Wracać będziemy podobną trasą, ale przez Bałkany, nie Italię.

W drodze powrotnej przewidujemy czas na zbaczanie z głównej trasy. Marzy mi się szczególnie zahaczyć o Chiny przez Karakorum Highway. Znajduje się tu najwyżej położone na świecie przejście graniczne – 5600 m n.p.m w górach Karakorum, sąsiadujących z Himalajami. Wyżej niż doleci większość ptaków.

Wybierając trasę w sumie nie mieliśmy zbyt dużego wyboru jako autostopowicze – trzymać się będziemy zwykle tętnic międzykontynentalnego tranzytu – dlatego trasa wiedzie nas przez Bałkany i cieśninę Bosfor na Bliski Wschód.

Ale świetnie się składa, Iran i Pakistan to kraje którym od bardzo dawna miałem zamiar złożyć wizytę. Fascynuje mnie islamska kultura w całości i w kawałkach, więc ten odcinek jest dla mnie najważniejszym (poza Karakorum Highway) punktem całej imprezy. Mając antropologiczne wykształcenie oglądając tą samą scenę mogę zobaczyć dużo, dużo więcej, niż turysta.

Paweł: – Co najważniejsze – jedziemy autostopem, więc łatwiej i przyjemniej jest nie narzucać sobie jakoś sztywno trasy. Właśnie brak jakkolwiek wyznaczonej drogi w autostopie jest najciekawszy. Nigdy nie wiesz w jakie fascynujące miejsce los może cię rzucić i jakich ludzi postawić na twojej drodze. Po drodze marzy mi się jednak Karakorum Highway – ta wysokość, historia tej drogi i ryzyko mnie kręcą. Chciałbym też stanąć pod Mont Everestem z myślą: „ja tu jeszcze wrócę i stanę tam na samej górze na rękach ” :)

– Czy nie obawiacie się przejazdu przez kraje, uważane potencjalnie za niebezpieczne?

Alek: – Oczywiście. Cholernie się boję, z każdym dniem bardziej. Ludzkie odruchy to dobry znak.  Zresztą odwaga to raczej panowanie nad strachem nie jego brak.

Paweł: – Ja również się obawiam i to zarówno zagrożenia ze strony złych ludzi jak i chorób. Od zawsze sport i rywalizacja były ważnymi elementami mojego życia.

W sporcie nauczyłem się jednego: jeśli chcesz być w czymś dobry to musisz stawiać sobie kolejne wyzwania i z każdym wyzwaniem zwiększać stopień trudności. To czego nauczył mnie sport przenoszę do życia codziennego. Im bliżej do wyjazdu tym bardziej odczuwam w środku strach, ale już tak mam, że im bardziej się czegoś boję lub więcej osób na około mówi, że nie dam rady to nakręca mnie to jeszcze bardziej!

Ostatnio Marek Kamiński w jednym z wywiadów mówił właśnie o tym, że gdy zaczynał swoją przygodę z podróżowaniem starał się robić wszystko wyżej, mocniej, dalej i bardziej ekstremalnie. Chyba jestem na podobnym etapie.

Samia Grabowska

Czasem gdzieś jedzie. A jak nie jedzie to jej myśli wędrują daleko :) Dalej niż mogłyby ją zaprowadzić nogi.

Komentarze: 2

Mag 26 maja 2011 o 18:59

Chłopcy jestescie super!!! Trzymam kciuki za wyprawe i dobrymi myslami Was ogarniam! 

Odpowiedz

Marek Kocon 16 czerwca 2011 o 20:05

chłopaki tak trzymać popieram całkowicie;-) powodzenia w drodze

Odpowiedz