Armenia niemal jak Kurdystan
Autorzy Wczasów w Iranie znów chcieli się wybrać do Islamskiej Republiki, ale przeszkodziły im wizowe zawirowania związane z wyborami w Iranie. Dzięki temu poznali bliżej Armenię z perspektywy rowerowego siodełka. Zapraszamy na slajdy.
Jak się jeździ na rowerze w górzystym kraju, gdzie infrastruktury turystycznej niewiele? Jagoda Pietrzak, Norbert Skrzyński i Kuba Marciniak twierdzą, że wspaniale.
– Proste to nie jest, a im trudniejsze podjazdy tym bardziej się docenia to co spotka nas na szczycie i za nim. – mówią.– Zamiast w Kurdystanie wylądowaliśmy na trzy tygodnie w nieznanej nam armeńskiej rzeczywistości. Trudnej rowerowo, społecznie, gospodarczo i pogodowo. Szybko nabyliśmy respektu do znaków informujących o 9% podjazach, ale także do zjazdów po krętych i wyboistych drogach.
Szlak monastyrów porzucili na rzecz małych wiosek i odrobiny dziczy. Dzięki temu pod ich nos podstawiano świeżo wyłowione kilogramy raków, łatanie dętki kończyło się degustacją wina, podziwiali pola maków i górskie widoki, a Ormianie wołali za nimi: mołodcy!
Na slajdowisku oprócz zdjęć z Kaukazu pokażą też inne zdjęcia, bowiem jednocześnie otwarcie będzie miała wystawa Niecodzienna codzienność Iranu autorstwa Norberta i Jagody.
Zapraszamy w poniedziałek, 8 lipca o godz. 19
Południk Zero
ul. Wilcza 25
Warszawa
Wstęp wolny
Komentarze: Bądź pierwsza/y