Dawno nie miałem kontaktu z beletrystyką, ostatnio czytałem reportaże. Nie do końca zaufałem zatem fikcji literackiej w Arabskiej księżniczce. I słusznie, jak się później okazało w wywiadzie z autorką Tanyą Valko.

W ostatniej części sagi mamy do czynienia z establishmentem arabskim – sferami panującymi. Spisek na spisku, woal tajemniczości ukryty za wysokim murem wydzielonej strefy. Początkowo trudno mi było wgryźć się w bieg wydarzeń, ponieważ nie czytałem poprzednich części – Arabskiej żony, Arabskiej córki i Arabskiej krwi. Jednak brak znajomości treści poprzednich części nie jest problemem – autorka pozwala szybko zapoznać się z wątkami.

Byłem sceptyczny – przyznaję otwarcie. Nim przeczytałem Arabską księżniczkę traktowałem ją jak harlequina. Błąd! Nie ocenia się książki po okładce! Tanya Valko bardzo sprytnie wciąga czytelnika w wielowątkową powieść. Ponownie spotykamy się z naszymi rodakami, którzy żyją gdzieś tam, w arabskim kraju, tocząc życie towarzyskie z miejscowymi. Złote klatki, przepych, zbytnia pewność siebie zamykają niektórym bohaterom oczy na drugiego człowieka. Nie braknie zatem wątków kryminalnych, romansowych i feministycznych. Czyżby Tanya Valko stała się przewodniczącą arabskiego ruchu fem? Ponad 700 stron lektury trzyma w napięciu od początku do końca. Wątek urywa się nagle, w dalekiej Azji.

Jeżeli nie straszne Ci drastyczne opisy i przy okazji interesujesz się krajami arabskimi, to wiedz, że to książka dla Ciebie. A jeżeli, tak jak ja, siedziałeś ostatnio w reportażach – podejmij wyzwanie, oddzielając fakty od fikcji literackiej!

Nieprzekonanych i dociekliwych zapraszam na fragmenty mojej rozmowy z autorką Arabskiej księżniczki. Może ona Was przekona do czwartej części arabskiej sagi?

Tanya Valko, Arabska księżniczka, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2013

Rozmowa z autorką Arabskiej księżniczki >> Tanya Valko: mentalność arabska różni się od naszej

Tomasz Siniew

Student dziennikarstwa podróżujący z dobrą książką pod pachą głównie po Polsce, głównie pociągiem. Nie bez powodu zwą go zatem „kolejofilem”.

Komentarze: Bądź pierwsza/y